Stracili pieniądze przez Assange'a. Chcą je odzyskać


Gdy Julian Assange uciekł do ambasady Ekwadoru w Londynie, chcąc uniknąć ekstradycji do Szwecji, wywołał nie tylko kryzys dyplomatyczny. Przyprawił też o ból głowy grupę osób, które za niego poręczyły i wpłaciły pieniądze na kaucję. Po ucieczce 140 tysięcy funtów przepadło, ale ich pierwotni właściciele chcą je odzyskać.

41-letni założyciel Wikileaks chroniąc się w ambasadzie Ekwadoru złamał warunki swojego zwolnienia za kaucją, które ustanowiono pod koniec 2010 roku. Oznacza to przepadek kaucji. Kosztowny Assange Ponieważ Assange znalazł się w brytyjskim areszcie w 2010 roku praktycznie bez żadnych środków, z pomocą ruszyła mu naprędce zebrana koalicja sympatyzujących z nim Brytyjczyków. W tym gronie znalazło się między innym dwóch arystokratów, laureat Nagrody Nobla i liczni profesorowie.

Zebrano 140 tysięcy funtów na wymaganą kaucję. Po jej wpłaceniu założyciel Wikileaks wyszedł na wolność i zamieszkał w posiadłości arystokraty Vaughana Smitha. Jednak gdy w czerwcu 2012 roku przegrał proces i brytyjski sąd zezwolił na jego ekstradycję do Szwecji, Assange uciekł do ambasady Ekwadoru. W tej sytuacji kaucja przepadła. Dziewięć osób, które wpłaciły pieniądze na konto sądu, chcą je teraz odzyskać. Jak twierdzą, są w tej sprawie "zupełnie bez winy" i tylko "sumiennie pracowali" nad tym, aby założyciel Wikileaks mógł normalnie odpowiadać przed sądem. - Nigdy byśmy nie przepuszczali, gdy udzielaliśmy poręczenia, że ta sprawa przeistoczy się w międzynarodowy spór dyplomatyczny - powiedział Vaughan Smith i dodał, że nie mieli możliwości powstrzymać Australijczyka przed jego decyzją.

Autor: mk / Źródło: telegraph.co.uk

Raporty: