Stan wyjątkowy w Burkina Faso. Po 27 latach mają dość prezydenta

Aktualizacja:

Dowódca sił zbrojnych Burkiny Faso ogłosił rozwiązanie parlamentu i wprowadzenie godziny policyjnej w całym kraju. Zapowiedział też powołanie tymczasowego rządu, który ma rządzić krajem przed rok. Nie wiadomo, kto stanie na jego czele. Prezydent Burkiny Faso Blaise Compaore ogłosił wcześniej stan wyjątkowy, rozwiązał rząd i zapowiedział dialog z opozycją. Ma to umożliwić wyjście z kryzysu, w jakim pogrążył się kraj, gdy rząd zaproponował zmianę w prawie umożliwiającą reelekcję prezydenta.

- Po konsultacjach z wszystkimi partiami politycznymi zostanie utworzone przejściowe gremium. Powrót do porządku konstytucyjnego oczekiwany jest nie wcześniej niż za 12 miesięcy - obwieścił generał Honore Traore na konferencji prasowej. Godzina policyjna ma obowiązywać w godzinach 19-6 (godz. 20-7 czasu polskiego). Wcześniej tego dnia prezydent Blaise Compaore wprowadził stan wyjątkowy na terytorium całego kraju, rozwiązał rząd i zapowiedział dialog z opozycją w celu rozwiązania obecnego kryzysu politycznego.

"Ogłasza się stan wyjątkowy na terytorium całego kraju. Naczelny dowódca sił zbrojnych odpowiada za wdrożenie tej decyzji, która wchodzi w życie dzisiaj" - głosi prezydenckie oświadczenie, które odczytano w radiu. Compaore poinformował o rozwiązaniu rządu ze skutkiem natychmiastowym. Zaapelował też do liderów ugrupowań opozycyjnych o zakończenie protestów i zobowiązał się do szybkiego rozpoczęcia rozmów ze "wszystkimi stronami" w celu zakończenia kryzysu.

Fala zamieszek

Powodem obecnego kryzysu i protestów, najpoważniejszych od wielkiej fali zamieszek w 2011 roku, jest projekt nowelizacji konstytucji, która zniosłaby limit prezydenckich kadencji. Dzięki temu Compaore, który rządzi krajem od puczu sprzed 27 lat, w przyszłym roku mógłby ubiegać się o kolejną kadencję.

Wcześniej w czwartek tysiące demonstrantów wtargnęły do budynku parlamentu w stolicy, zmuszając policję do odwrotu - poinformowali świadkowie. Protestujący częściowo zdemolowali i podpalili budynek parlamentu i samochody parkujące na dziedzińcu. Metodycznie przeszukiwali każde pomieszczenie, by palić rzucane na stos dokumenty wyniesione z budynku.

Bitwa na ulicach, w telewizji czarno

Jeszcze przed atakiem na parlament funkcjonariusze sił bezpieczeństwa próbowali rozpędzić demonstrantów strzałami w powietrze i gazem łzawiącym. Udało im się to jednak tylko na chwilę. Pod naporem protestujących policjanci musieli się ostatecznie wycofać. Tłum ruszył następnie w kierunku siedziby premiera. Na niebie widać było rządowy śmigłowiec, który zrzucał na demonstrantów pojemniki z gazem łzawiącym. W związku z niepokojami telewizja państwowa przerwała nadawanie. W Wagadugu zginęła co najmniej jedna osoba. Ciało około 30-letniego mężczyzny znaleziono kilkaset metrów od miejsca zamieszkania brata prezydenta, Francois Compaore. Jak podali agencji AFP świadkowie, podpalono merostwo i siedzibę partii prezydenckiej w Bobo Dioulasso, drugim co do wielkości mieście kraju.

Rządzi od 27 lat i chce więcej

W czwartek deputowani mieli głosować nad planami rządu przewidującymi zmiany w konstytucji, dzięki którym prezydent Blaise Compaore mógłby ubiegać się o reelekcję w przyszłym roku, kiedy miał ustąpić. Większość deputowanych nie przybyła jeszcze do parlamentu, kiedy zaatakował go tłum.

Rządowa propozycja głęboko podzieliła mieszkańców Burkina Faso. Wywołała także krytykę ze strony Francji, dawnej metropolii kolonialnej i Stanów Zjednoczonych, które są sojusznikiem Burkina Faso w walce z grupami powiązanymi z Al-Kaidą. Francja wezwała prezydenta Compaore, by przestrzegał zasad Unii Afrykańskiej zakazujących zmian w konstytucji umożliwiających przywódcom pozostanie na urzędzie.

O rezygnacje z nowelizowania konstytucji zaapelowała natomiast Unia Europejska.

Compaore rządzi nieprzerwanie od 1987 roku. W ostatnich latach coraz bardziej nasila się jednak krytyka pod jego adresem, w tym w obozie prezydenckim i w szeregach armii. Setki tysięcy ludzi we wtorek wyszły na ulice Wagadugu i innych miast w protestach, które według opozycji są początkiem kampanii nieposłuszeństwa obywatelskiego. Rząd wezwał do powściągliwości.

Autor: mk,kg\mtom\kwoj / Źródło: PAP

Raporty: