Sześć osób zginęło, a 12 zostało rannych we wtorek w zamachu bombowym na trzy autobusy przewożące wojskowych w Stambule. Odpowiedzialność za zamach wzięła radykalna grupa kurdyjska, Sokoły Wolności Kurdystanu.
Zamachowcy wzięli sobie za cel pojazdy wojskowe, które wiozły żołnierzy i ich rodziny z domów do pracy i szkół. Ładunek był podłożony przy drodze w dzielnicy Halkali na przedmieściach po europejskiej stronie miasta.
Do zamachu doszło niedaleko koszar dzień po tym, jak turecka armia rozmieściła na granicy z Irakiem dodatkowych żołnierzy i jednostki specjalne ze względu na nasilające się walki z bojownikami PKK.
Sokoły walczą
Do zamachu przyznała się radykalna grupa kurdyjska, Sokoły Wolności Kurdystanu (TAK). Grupa, która - jak się przypuszcza - ma powiązania z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), ostrzegła cywilów, by trzymali się z dala od celów wojskowych. Oświadczenie TAK przytoczyła agencja prasowa Firat.
45 tys. ofiar
W weekend PKK zabiła 11 tureckich żołnierzy, kolejny został zabity w poniedziałek.
Separatyści z PKK od roku 1984 walczą o autonomię tureckiego Kurdystanu - terenów zamieszkanych przez Kurdów w południowo-wschodniej Turcji. W walkach zginęło dotąd ponad 45 tysięcy ludzi.
Obecnie wiele ataków prowadzonych jest z terytorium Iraku. W odpowiedzi na takie wypady armia turecka dokonuje bombardowań terenów przygranicznych, gdzie ukrywają się separatyści.
Źródło: reuters, pap