Śmigłowiec syryjskiego wojska rozbił się na przedmieściach Damaszku po zderzeniu z samolotem pasażerskim - twierdzi reżimowe ministerstwo informacji. Samolot bezpiecznie wylądował. Dokładne okoliczności tego niecodziennego zdarzenia nie są znane.
W oficjalnym komunikacie podkreślono, że nikt z 200 osób na pokładzie samolotu nie odniósł obrażeń. Ilość pasażerów jest dziwna, bowiem największy samolot syryjskich państwowych linii lotniczych to A320, który może zabrać maksymalnie 180 osób. "Śmigłowiec uderzył w ogon samolotu. Wieża kontrolna na lotnisku w Damaszku potwierdziła, że samolot wylądował tam bezpiecznie i że wszystkich 200 pasażerów cieszy się dobrym zdrowiem" - głosi jednak oświadczenie ministerstwa.
Bliskie spotkanie Państwowa telewizja syryjska poinformowała, że wirnik śmigłowca urwał fragment ogona samolotu Syrian Arab Lines. Helikopter po zderzeniu spadł na ziemię niedaleko Dumy, dzielnicy na przedmieściach Damaszku, gdzie regularnie dochodzi do zaciętych walk pomiędzy rebeliantami a siłami reżimowymi. Nie wiadomo co się stało z jego załogą.
Nie wiadomo w jaki sposób doszło do wypadku i jaki był jego dokładny przebieg. Podobne zderzenia na świecie są niezwykłą rzadkością. Zazwyczaj samoloty latają o wiele wyżej niż śmigłowce. Jedyna okazja do "spotkania" to start i lądowanie maszyn pasażerskich, ale helikoptery powinny się wówczas trzymać z dala od korytarzy powietrznych.
Być może do wypadku doszło z powodu braku odpowiedniej kontroli przestrzeni powietrznej. Cywilni kontrolerzy mogli nie upilnować wojskowego śmigłowca wykonującego lot bojowy. Możliwe też, że załoga helikoptera była tak zaabsorbowana atakowaniem celów naziemnych lub unikaniem ostrzału z ziemi, że przez nieuwagę wleciała w korytarz powietrzny.
Autor: mk / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia