"Śmietnikowa rewolucja". Rosjanie widzą w tym robotę zachodnich służb

Protestujący tamują ruch na głównej ulicy Erywania. Zbudowali blokadę z pojemników na śmieciENEX

Kilka tysięcy osób protestuje na ulicach Erywania przeciwko podwyżkom cen energii. Urzędnicy zapowiadają, że nie zmienią decyzji w sprawie opłat. Demonstranci zbudowali w pobliżu siedziby prezydenta blokadę z plastikowych pojemników na śmieci i twierdzą, że będą protestować do skutku. Tymczasem prezydent Serż Sarkisjan wyjechał do Brukseli, gdzie weźmie udział w spotkaniu Europejskiej Partii Ludowej.

Akcje protestacyjne w Erywaniu trwają szóstą dobę. Policjanci apelują do tłumu o odblokowanie głównej ulicy stolicy. Demonstranci nie zamierzają ustępować. Zbudowali blokadę z plastikowych pojemników na śmieci. Powstała w pobliżu pałacu, gdzie urzęduje prezydent Serż Sarkisjan.

"Apele policji, by pojemniki zwrócić w miejsca, skąd zostały zabrane, zostały zignorowane" - napisał rosyjski portal newsru.com.

We wtorek o świcie policja z użyciem armatek wodnych, pałek i gumowych kul rozpędziła czterotysięczną demonstrację i aresztowała ponad dwieście osób, jednak to nie zniechęciło protestujących. Tego samego dnia wieczorem na ulicy Erywania wyszło jeszcze więcej manifestantów. Kilkaset osób zostało przed pałacem prezydenckim przez noc. Ruch na głównej ulicy miasta został zablokowany.

"Żywy łańcuch"

Do protestujących dołączyli posłowie ormiańskiej opozycji i aktywiści społeczni.

"Policja prowadzi negocjacje z parlamentarzystami i przedstawicielami inteligencji, którzy utworzyli żywy łańcuch rozdzielający siły bezpieczeństwa i demonstrantów" - relacjonowała rosyjska agencja TASS.

Kordon milicji w pogotowiu ENEX

Aktywiści zaapelowali do manifestantów, by nie poddawali się prowokacjom i nie dopuścili do rozlewu krwi. Armeńskie MSW wezwało protestujących, by "nie podsycali sztucznie napięć".

Protestujący sprzątają zablokowane ulice ENEX

"Rewolucja pomarańczowa w Armenii"

Od 1 sierpnia ceny prądu w Armenii powinny wzrosnąć o ok. 16 proc. Manifestanci twierdzą, że nie stać ich na podwyżki. Odpowiedzialna za taryfy komisja państwowa (ds. wykonania usług publicznych - red.) ogłosiła, że nie zamierza w tej sprawie zmieniać zdania.

Portal agencji Armenia Today, powołując się na rozmówcę w rządzie napisał, że decyzja komisji może zostać zmieniona.

"Rozmówca nie był jednak w stanie powiedzieć, czy sprawa podwyżek za prąd była omawiana z rosyjskim koncernem Inter RAO, kontrolującym ormiańskiego operatora" - relacjonowała Armenia Today.

Przedstawiciele komisji twierdzą, że są "niezależni w podejmowaniu uzasadnionych ekonomicznie decyzji".

Rosyjscy politycy krytykują "opór" manifestantów.

- Protesty w Erywaniu są kontynuacją scenariusza pomarańczowej rewolucji na Ukrainie, a stoją za tym wszystkim organizacje zachodnie - komentował w rozmowie z dziennikarzami szef Komisji Spraw Międzynarodowych Rady Federacji, czyli wyższej izby rosyjskiego parlamentu, Konstantin Kosaczow.

Prezydent Sarkisjan nie spotka się dziś z protestującymi. Jak komunikuje Armenia Today, przywódca Armenii wyjechał do Belgii. "Jutro Sarkisjan weźmie udział w spotkaniu Europejskiej Partii Ludowej w Brukseli" - przekazuje agencja.

Autor: tas//gak / Źródło: newsru.com, TASS, panarmenian.com, armtoday.info

Źródło zdjęcia głównego: ENEX