- Anna Politkowska "nieustannie" otrzymywała pogróżki. Pogodziła się z tym, że może zostać zamordowana w każdej chwili - pisali amerykańscy dyplomaci z Moskwy. Z depeszy ujawnionej przez Wikileaks wynika, że główni podejrzani o zabójstwo dziennikarki to środowisko rosyjskich służb specjalnych oraz otoczenie moskiewskiego namiestnika Czeczenii - Ramzana Kadyrowa.
Informacje na temat pogróżek pochodzą z depeszy amerykańskiej ambasady w Moskwie, wysłanej do Waszyngtonu dwa dni po zabójstwie znanej dziennikarki.
Groźby i spekulacje
Według informatora dyplomatów, Politkowska miała być nieustannie bombardowana pogróżkami. Śmiercią straszoną ją za pośrednictwem telefonu, listów, e-maili i sms-ów. Dziennikarka miała się pogodzić z tym, że zostanie zamordowana - wynika z rozmów dyplomatów z rosyjskim informatorem. Politkowska zamknęła się w sobie i niewiele na ten temat mówiła.
Pogróżki miały pochodzić głównie z środowiska rosyjskich służb specjalnych i otoczenia Kadyrowa. Jednak jak zaznaczają dyplomaci, sam czeczeński przywódca niekoniecznie musiał o tym wiedzieć. W sprawie gróźb założono dwie sprawy w sądzie, ale nie doprowadziły one do wykrycia sprawców.
Jak pisali dyplomaci, Politkowska poprzez swoją pracę i ujawnianie niewygodnych dla władzy faktów między innymi o wojnie w Czeczenii, narobiła sobie wielu prominentnych wrogów.
Źródło: guardian.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: TVN24