Amerykańskie służby wyłapywały nielegalnych imigrantów. "Nie było obywateli polskich"


W ramach operacji przeprowadzonej w miniony weekend służby imigracyjne USA zatrzymały ponad 680 nielegalnych imigrantów, z których około 75 proc. było skazanych za różne przestępstwa. Do największej liczby aresztowań doszło w stanach Nowy Jork i Kalifornia.

Funkcjonariusze federalnej agencji imigracyjno-celnej (ICE) zatrzymali też nielegalnych imigrantów w przynajmniej ośmiu innych stanach w tym - graniczących z Meksykiem, jak np. Teksas.

Brak obywateli polskich

Przedstawiciele polskich konsulatów w Nowym Jorku i w Los Angeles poinformowali, że wśród aresztowanych w tych dwóch okręgach konsularnych nie było obywateli polskich.

Także na obszarze obejmującym stan Illinois i inne stany podlegające okręgowi konsularnemu w Chicago – jak poinformowali dziennikarze mediów polonijnych – nie doszło do zatrzymania Polaków. Federalna agencja imigracyjno-celna ma obowiązek poinformowania o aresztowaniu nielegalnego imigranta konsulat kraju, którego zatrzymany jest obywatelem – nie zawsze jednak funkcjonariusze skrupulatnie przestrzegają tej zasady.

Rzecznik ICE określił falę aresztów jako "rutynową", podobną do tego typu operacji przeprowadzanych za prezydentury Baracka Obamy. Wówczas również zmierzały one do wyłapania tych nielegalnych imigrantów, którzy w przeszłości weszli w konflikt z prawem bądź byli ścigani za popełnienia przestępstw kryminalnych.

Trump na Twitterze: spełnienie obietnicy wyborczej

Prezydent Donald Trump pochwalił się na Twitterze, że "rutynowa" fala aresztowań imigrantów przebywających w Stanach Zjednoczonych bez ważnych wiz wjazdowych, jest spełnieniem jednej z jego obietnic wyborczych. "Rozprawa z nielegalnymi kryminalistami jest spełnieniem mojej obietnicy wyborczej. Pozbywamy się członków gangów, handlarzy narkotyków i innych" – napisał Trump na Twitterze w niedzielę.

Nielegalni imigranci, którzy byli karani w przeszłości bądź są ścigani za popełnienie poważnych przestępstw kryminalnych, podlegają natychmiastowej deportacji, podczas gdy nielegalni imigranci, którzy nie mieli w przeszłości zatargów z prawem, mogą się odwołać od nakazu deportacji do sądu imigracyjnego. Procedura odwoławcza trwa z reguły kilkanaście miesięcy.

Rozpatrzenie przed sądami imigracyjnymi

Jak wynika z opracowania niezależnego ośrodka statystycznego TRAC (Transactional Records Access Clearinghouse) na podstawie danych ministerstwa sprawiedliwości, w grudniu 2016 roku na rozpatrzenie przed sądami imigracyjnymi na terenie całych Stanów Zjednoczonych czekało prawie pół miliona odwołań od nakazu deportacji, w tym tylko 600 odwołań złożonych przez Polaków.

Przy obecnej przewlekłej procedurze, z sądami imigracyjnymi przytłoczonymi lawiną odwołań od nakazu deportacji, "pozbycie się" milionów nielegalnych imigrantów jest praktycznie niemożliwe. Zdaniem powiązanego z Partią Demokratyczną Ośrodka na rzecz Amerykańskiego Postępu masowa deportacja nielegalnych imigrantów kosztowałaby amerykańskiego podatnika ponad 206 mld dolarów w ciągu następnych 5 lat.

Podobnego zdania jest republikanin Tom Ridge, b. szef resortu bezpieczeństwa narodowego w administracji prezydenta George'a W. Busha. - Deportacja wszystkich nielegalnych imigrantów, nawet zakładając, że żaden nowy nielegalny imigrant nie przedostanie się przez nasze granice, zabrałaby nam 70 lat – ocenił.

Dekret Trumpa

Organizacje broniące praw imigrantów twierdzą, że ostatnie działania służb imigracyjnych prowadzone są w sposób brutalniejszy niż wcześniej. Wiążą to z dekretem podpisanym w styczniu przez nowego prezydenta USA Donalda Trumpa.

Ronald Mortensen, ekspert imigracyjny z Ośrodka Studiów Imigracyjnych uważa, że nieegzekwowanie prawa imigracyjnego prowadzi do "erozji" systemu prawnego Stanów Zjednoczonych. Wskazuje też, że jedno z postanowień wydane przez prezydenta Trumpa 25 stycznia br. rozporządzenia wykonawczego przewiduje rozszerzenie warunków wystarczających do natychmiastowej deportacji i obejmuje osoby, które nie mają kryminalnej przeszłości. Na mocy rozporządzenia Trumpa natychmiastowej deportacji mają bowiem podlegać także osoby, które używały skradzionych bądź sfałszowanych dokumentów.

Zdaniem Mortensena przy zastosowaniu warunków dekretu, ok. 8 mln, tj. 75 proc. nielegalnych imigrantów mieszkających w Stanach Zjednoczonych mogłoby podlegać deportacji.

Autor: KB//rzw / Źródło: PAP