Skazani za zamach w metrze zostaną rozstrzelani


- Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka podjął decyzję, że nie ułaskawi dwóch skazanych na śmierć za przeprowadzenie zamachu w Mińskim metrze w kwietniu 2011 roku - podała białoruska telewizja państwowa. Wyrok zostanie wykonany przez rozstrzelanie.

Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka podjął decyzję, że nie ułaskawi skazanych przez Sąd Najwyższy na karę śmierci Dźmitryja Kanawałaua i Uładzisława Kawalioua ze względu na szczególne zagrożenie dla społeczeństwa i wyjątkowo poważne następstwa popełnionych przez nich aktów terroryzmu i przestępstw, związanych z zabiciem ogromnej liczby osób i spowodowaniem licznych urazów u obywateli białoruska telewizja państwowa

Skazani na śmierć

Białoruski Sąd Najwyższy 30 listopada 2011 roku skazał Kawalioua i Kanawałaua na kary śmierci za zamach z 11 kwietnia 2011 roku w mińskim metrze, w wyniku którego zginęło 15 osób, a 387 zostało rannych. 25-letniego Kanawałaua oskarżono o przygotowanie i podłożenie ładunku wybuchowego, a jego rówieśnika Kawalioua o współudział i niepoinformowanie o przestępstwie.

Kawaliou zwrócił się z prośbą o ułaskawienie do prezydenta Alaksandra Łukaszenki, ale Kanawałau - jak twierdzi prokurator generalny Białorusi Alaksandr Kaniuk - nie.

Głosy o ocalenie

Organizacja obrony praw człowieka Amnesty International wezwała w grudniu Łukaszenkę do wprowadzeni moratorium na karę śmierci. Przedstawicielka organizacji Heather McGill podkreśliła wówczas, że jest niebezpieczeństwo, iż skazani nie są w rzeczywistości winni.

Wyrok krytykowali też inni obrońcy praw człowieka. O niewykonywanie kary zaapelował do władz Białorusi sekretarz generalny Rady Europy Thorbjoern Jagland. Także metropolita mińsko-mohylewski arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz wezwał rządzących Białorusią do wprowadzenia moratorium na wykonywanie kary śmierci, a następnie do jej zniesienia.

Grudniowy sondaż niezależnego białoruskiego ośrodka NISEPI wykazał, że więcej Białorusinów (43,3 proc.) nie wierzy w winę skazanych niż w nią wierzy (37 proc.).

Źródło: PAP