Do tej pory władze Serbii odmawiały uznania masakry Muzułmanów w bośniackiej Srebrenicy w 1995 r. Jednak w nocy z wtorku na środę serbski parlament uchwalił rezolucję potępiającą tę tragedię.
Siły Serbów bośniackich zajęły Srebrenicę w lipcu 1995 roku, na kilka miesięcy przed zakończeniem wojny w Bośni. Srebrenica była wówczas muzułmańską enklawą, ogłoszoną przez ONZ "strefą bezpieczeństwa". Zgromadziło się tam 30 tys. ludzi, w tym tysiące uchodźców, szukających schronienia przed nacierającymi Serbami.
W dniach od 12 do 16 lipca 1995 roku oddziały zbrojne Serbów dokonały mordu na 8 tys. Bośniaków.
Potępienie tak, ludobójstwo nie
Przyjęta przez serbski parlament rezolucja potępiła tę zbrodnię, nie uznała jej jednak za ludobójstwo. Dokument został przyjęty większością 127 głosów. Na sali obecnych było 173 z 250 deputowanych.
Rezolucja wyraża także współczucie wobec ofiar i przeprosiny, iż nie uczyniono wiele, aby nie dopuścić do tragedii.
Długa debata
Zanim przegłosowano rezolucję, w parlamencie odbyła się 13-godzinna debata. Rządząca koalicja prozachodnich demokratów i socjalistów liczy na to, że deklaracja zyska aprobatę Unii Europejskiej i spodoba się międzynarodowym inwestorom.
- Podejmujemy cywilizowany krok ludzi politycznie odpowiedzialnych, na podstawie konwencji politycznych, za zbrodnię wojenną dokonaną w Srebrenicy - oświadczył w czasie debaty Branko Rużić z Socjalistycznej Partii Serbii.
Niektórzy parlamentarzyści, jak liberał Czedomir Jovanović, twierdzili, że rezolucja ma zbyt słaby wydźwięk. - Chcieliśmy całkiem innej rezolucji, lecz wygląda na to, iż jest ona niemożliwa - mówił. - Naszemu społeczeństwu brakuje siły - dodał.
Głos ludu
Przy okazji nie obyło się bez demonstracji. Przed parlamentem w Belgradzie spotkały się dwie grupy protestujących.
Część z nich miała przy sobie zdjęcia sądzonego w Hadze za zbrodnie wojenne przywódcy bośniackich Serbów Radovana Karadżicia i poszukiwanego przez Międzynarodowy Trybunał ds. Zbrodni generała Ratko Mladicia.
Inni wyrażali sprzeciw wobec dokonanej zbrodni.
Źródło: PAP, tvn24.pl