Seksskandale szefa MFW


Aresztowanie w Nowym Jorku szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego w związku z podejrzeniem o próbę gwałtu, to nie pierwszy seksualny skandal z udziałem Dominique'a Strauss-Kahna. Co ciekawe - jeśli wierzyć mediom - nawet obecna wpadka może nie zaprzepaścić jego szans na objęcie fotela prezydenta Francji.

Dominique'a Strauss-Kahna zatrzymano w sobotę na lotnisku JFK w Nowym Jorku po zgłoszeniu pokojówki jednego z hoteli. Tamtejsza prokuratura postawiła Francuzowi zarzuty napaści seksualnej, próby gwałtu i bezprawnego uwięzienia kobiety.

Szef MFW nie ma zamiaru przyznać się do winy - czytaj więcej.

Romans z podwładną i (za)duża odprawa

Ponad trzy lata temu, w styczniu 2008 roku wyszło na jaw, że DSK (tak popularnie nazywany jest we Francji) miał romans ze swoją podwładną z Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Niejaka Piroska Nagy i Dominique Strauss-Kahn zainteresowali się sobą w 2007 roku. Mimo że oboje byli w związkach małżeńskich, nie poprzestali na wymianie e-maili. W 2008 roku doszło do romansu.

Dowody na zdradę znalazł w swojej poczcie elektronicznej mąż Nagy Mario Blejer, były prezes banku centralnego Argentyny i doradca Bank of London.

W październiku 2008 roku sprawą romansu (a w zasadzie niezasłużenie wysokiej odprawy, jaką dostała Nagy w chwili odejścia z MFW) zajęła się Rada wykonawcza Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która jednak w żaden sposób nie ukarała Francuza. "Rada wykonawcza ustaliła, że incydent był godny pożałowania i odzwierciedlał poważny błąd w ocenie ze strony dyrektora generalnego" - głosi wydane wtedy przez to ciało oświadczenie.

Co ciekawe, po stronie DSK stanęła też jego żona - Anne Sinclair. "Jeśli chodzi o mnie, ta przygoda jednej nocy jest już dla nas zamkniętym rozdziałem" - oświadczyła na swoim internetowym blogu.

Koniec szans? Niekoniecznie

Czy skandal seksualny z DSK, którego teraz jesteśmy świadkami oznacza koniec nadziei na objęcie przez niego fotela prezydenckiego? Niekoniecznie. Nie dalej niż 2 dni temu brytyjski "Guardian" opublikował spory artykuł na jego temat autorstwa francuskiej dziennikarki Melissy Bounoua.

Nie mając jeszcze pojęcia, jaka burza rozpęta się wokół osoby Dominique'a Strauss-Kahna kilkadziesiąt godzin przed tym zdarzeniem napisała ona: "Czy reputacja DSK będzie się liczyła w tych wyborach? Czy my, kobiety-wyborcy dbamy o seksualne życie polityków? Wszyscy słyszeliśmy informacje w mediach i to prawda, że on (DSK - red.) może nie być szczególnie popularny wśród feministek. Ale odpowiedź brzmi "nie". Jakkolwiek staroświeckie by to nie było, francuscy wyborcy oceniają polityków na podstawie ich projektów. To, co myślimy o nich jako mężczyznach to już inna historia".

Przypomniała a tym kontekście wpadki innych najważniejszych francuskich polityków. "W 2007 roku nikt nie mrugnął, gdy rozpadało się małżeństwo Sarkozy'ego. Nikt też nigdy nie dbał o rzekome zdradzanie przez Chiraca jego żony Bernadette".

Zdrada to jedno. Oskarżenie o przestępstwo kryminalne, to coś innego. Czy jeden z najpotężniejszych ludzi we Francji podniesie się po obecnym skandalu i w 2012 roku pokrzyżuje plany na reelekcje Sarkozy'ego? Nazwisko Strauss-Kahna było dotąd wymieniane wśród najpoważniejszych potencjalnych kontrkandydatów obecnego prezydenta.

Źródło: "Guardian", tvn24.pl, PAP