Samoloty gaszą, wiatr przeszkadza


Izrael próbuje uporać się z wielkim pożarem, który wybuchł na górze Karmel w pobliżu Hajfy. W piątek na miejsce dotarły pierwsze samoloty do walki z szalejącym żywiołem. Według władz w pożarze zginęło 41 osób.

- Nadal nie udało się opanować ognia, a silne wiatry pogarszają sytuację - powiedział szef pożarnictwa Szimon Romah. Żywioł opanował ok. 3 tys. hektarów. W czwartek w pobliżu Hajfy wiał wiatr o prędkości ok. 30 km na godzinę, a temperatura sięgała 30 stopni. Od miesięcy w Izraelu panują wyjątkowo wysokie temperatury, a tegoroczny listopad był najbardziej suchy od 60 lat.

Pomagają

W Izraelu brakuje środków do walki z ogniem, zwłaszcza samolotów do gaszenia pożarów. Izrael nie pozostał sam - w piątek do dotarły pierwsze samoloty z Bułgarii, Jordanii, Grecji i Wielkiej Brytanii. Na tym nie koniec, bo na miejsce mają przylecieć również samoloty z Cypru, Rosji, Francji, a także - mimo napiętych relacji - z Turcji. O przylocie samolotów poinformował minister spraw zagranicznych Awigdor Lieberman w państwowym radiu. Dodał, że Rosjanie wysłali do Izraela największy na świecie samolot Antonow służący do walki z pożarami.

Ofiary

W wyniku pożaru zginęło najprawdopodobniej 41 osób, głównie strażników więziennych, którzy jechali autokarem na pomoc w ewakuacji pobliskiego więzienia. Bilans tragedii nie jest jeszcze znany, ponieważ dotychczas udało się zidentyfikować 11 ciał - poinformował rzecznik policji Micky Rosenfeld. Dodał, że do szpitali trafiło 17 osób.

Władze podejrzewają, że pożar wybuchł na nielegalnym wysypisku śmieci i rozprzestrzenił się błyskawicznie w warunkach panującej dotkliwej suszy. Nie wyklucza się też umyślnego podpalenia.

Źródło: PAP, tvn24.pl