Samolot pełen wojska opadł 1,5 km. "Jak na kolejce górskiej, ale bez pasów"

Voyagery są świeżym nabytkiem RAF. Dopiero wchodzą do służbyUK MOD | Paul Crouch

Brytyjskie lotnictwo wojskowe uziemiło flotę swoich dużych samolotów transportowych Voyager, po tym jak jeden z nich miał niespodziewaną "przygodę" nad Turcją. Maszyna bez wyraźnego powodu opadła o 1,5 kilometra. Nastąpiło to na tyle gwałtownie, że siedzący w środku wojskowi dosłownie latali po kabinie. Kilka osób zostało rannych.

Piloci zdołali opanować maszynę i wykonali awaryjne lądowanie w amerykańskiej bazie Incirlik w południowej Turcji. Nie poinformowano, czy gwałtowny spadek uszkodził Voyagera. RAF poinformował o kilku poszkodowanych pasażerach, ale nie sprecyzowano ilu ich jest. Mają być poobijani.

Samolot leciał z Wielkiej Brytanii do Afganistanu. Na pokładzie było 181 żołnierzy i 10 osób załogi. Do incydentu doszło nad środkową Turcją. Maszyna miała bez wyraźnej przyczyny gwałtownie opaść 1,5 kilometra. Wielu nieprzygotowanych na niespodziewane kłopoty pasażerów nie miało zapiętych pasów, co skończyło się bolesnym obijaniem po wnętrzu maszyny.

- To przypominało przejażdżkę kolejką górską, ale bez zapiętych pasów - miał powiedzieć gazecie "Daily Mail" anonimowo jeden z żołnierzy. Po awaryjnym lądowaniu przysłano po nich rezerwowy samolot, którym wrócili do Wielkiej Brytanii.

Problem z pogodą czy samolotem?

W reakcji na incydent RAF zdecydowało się tymczasowo zawiesić loty wszystkich Voyagerów. Trwa wyjaśnienie okoliczności incydentu. - Bezpieczeństwo jest naszym priorytetem, wobec czego czasowo Voyagery nie będą latać, dopóki nie zbadamy sprawy - powiedział rzecznik brytyjskiego Ministerstwa Obrony.

Postępowanie RAF wskazuje, że nie ma pewności, czy nie doszło do awarii samego samolotu, a nie natrafiono po prostu na dużą turbulencję. Voyager jest przystosowaną do wymagań wojska wersją cywilnego Airbusa A330. W przeszłości maszynie tego typu należącej do linii Qantas zdarzył się wypadek, podczas którego w wyniku awarii jednego z systemów kontrolujących lot, maszyna opadła kilkaset metrów w ciągu kilkudziesięciu sekund. Kilku pasażerów zostało rannych.

Najczęstszym powodem tego rodzaju gwałtownych spadków są jednak turbulencje. W skrajnych przypadkach samoloty potrafią stracić nawet kilka kilometrów wysokości, kiedy zostają porwane przez burzliwy prąd szybko opadającego powietrza. Najczęściej kończy się to poobijaniem załogi i nieprzypiętych pasażerów. Czasem samoloty doznają uszkodzeń, głównie w wyniku silnych naprężeń wywołanych wstrząsami.

Nie wiadomo czy brytyjski Voyager został uszkodzony. RAF nie ujawnia informacji na ten temat. Wiadomo, że zostanie zbadany przez techników w Incirlik.

Autor: mk/jk / Źródło: tvn24.pl, BBC News, Daily Mail

Źródło zdjęcia głównego: UK MOD | Paul Crouch