Sam nie zrezygnuje, to go usuną

Aktualizacja:

Gubernator stanu Illinois Rod Blagojevich, oskarżony m.in. o próbę handlu senatorskim mandatem prezydenta-elekta, najwyraźniej nie ma zamiaru ugiąć się pod apelami o rezygnację ze stanowiska. Sprawą zajęła się więc stanowa Izba Reprezentantów. W poniedziałek czasu lokalnego ruszyła procedura impeachmentu.

Na sali nie było głosu sprzeciwu. Wynikiem 113 do 0 demokraci i republikanie autoryzowali powołanie ponadpartyjnego komitetu parlamentarnego, który ma zbadać możliwości odsunięcia Blagojevicha od pełnionej funkcji.

Do ustąpienia wezwał Blagojevicha także przyszły prezydent USA, Barack Obama.

Co w materiałach FBI

Blagojevich usłyszał długą listę zarzutów w ubiegłym tygodniu, w tym próbę wyniesienia korzyści osobistych w zamian za senatorski mandat, którego po wygranych wyborach prezydenckich zrzekł się Barack Obama. Miał też obiecywać firmom załatwianie kontraktów i funduszy ze stanowego budżetu, załatwić lukratywną posadę dla swojej żony i wywierać presję na bankrutujące wydawnictwo Tribune Company.

56-letni gubernator, w którego gestii leży wskazanie następcy Baracka Obamy w Kongresie Stanów Zjednoczonych, nie przyznaje się do winy.

Nadzwyczajnych wyborów na razie nie będzie

W skład komitetu wchodzi 12 demokratów i dziewięciu Republikanów. Sam Blagojevich jest członkiem Partii Demokratycznej. Zadaniem powołanego ciała będzie przedstawienie rekomendacji. Na ich podstawie cała Izba zdecyduje, czy kontynuować procedurę formalnego oskarżenia.

Na tym na razie koniec. Nikt bowiem nie rozważa przedłożenia projektu, otwierającego drogę do nowych wyborów gubernatorskich.

- Myślę, że to jest ogromny błąd - komentował republikański lider w stanowej Izbie Tom Cross. - Myślę, że powinniśmy unikać stwarzania wrażenia, że coś może być nie tak. I sposobem na to jest przeprowadzenie nadzwyczajnych wyborów - mówił Cross.

Źródło: "Wall Street Journal"