Mieszkańcy Izraela w większości zignorowali syreny alarmowe będące częścią ćwiczeń przeciwrakietowych. Nie wszyscy jednak. Przywódcy państwa z premierem Benjaminem Netanyahu na czele schronili się w środę w atomowym bunkrze - informuje agencja Reutera.
Bunkier, do którego udał się Netanyahu wraz z członkami gabinetu, znajduje się głęboko pod powierzchnią zachodniej Jerozolimy. Był testowany po raz pierwszy przez tak dostojnych gości.
Od 2006 roku Izrael prowadzi coraz więcej podobnych ćwiczeń związanych z zagrożeniem rakietowym. To właśnie przed pięcioma laty podczas wojny z Libanem wystrzelono tysiące rakiet na położone przy granicy osiedla izraelskie. Od niedzieli w Izraelu trwają pięciodniowe ćwiczenia Turning Point 5.
Wrogowie się nie ośmielą
- Oceniamy, że nasi wrogowie nie ośmielą się operować w ten sposób (dokonując ciężkiego ostrzału terenów zamieszanych - red.) zważywszy na naszą siłę odstraszania - powiedział w wojskowym radiu minister obrony krajowej Izraela Matan Vilnai.
Nawiązał tym samym do nigdy co prawda oficjalnie nieujawnionego, ale bez wątpienia istniejącego arsenału nuklearnego Tel Awiwu. Izrael jest jedynym krajem na Bliskim Wschodzie, który dysponuje bronią masowego rażenia.
- Izrael w końcu ma odpowiednie miejsce do działania podczas sytuacji nadzwyczajnych - stwierdził zadowolony Vilnai.
"Kogo to obchodzi?"
Po raz pierwszy jest testowany system powiadamiania cywilów za pomocą SMS-ów o groźbie ataku rakietowego. Jednak na telefon - jednej z dwóch wielkich izraelskich sieci komórkowych - żadna wiadomość do PAP nie dotarła.
Kiedy o godz. 10 czasu polskiego rozległy się syreny, sygnalizując konieczność udania się do schronów, właściciel pralni przy ulicy Icchaka Frenkela w dzielnicy Florentine w Tel Awiwie tylko machnął ręką. - Kogo to obchodzi? Tu nawet nie ma żadnego schronu - mówi.
Po chwili jednak pojawia się kilka osób zmierzających do pobliskiego schronu, podobno jedynego w okolicy. Przy wejściu do piwnicy budynku przy ulicy Vital 2 przybyłych witają jednak... zasuwane stalowe drzwi, zamknięte na kłódkę.
Aszkelon w panice
Tymczasem część mieszkańców Aszkelonu, Aszdodu i Beer Szewy wpadła w panikę, gdy syreny przypadkowo odezwały się w środę po raz drugi, już po umilknięciu zapowiadanego przez władze alarmu. Byli przekonani, że tym razem rakiety mogą spaść naprawdę.
W całym Izraelu syreny mają się odezwać ponownie o godz. 18 czasu polskiego. Jak tłumaczy rząd, chodzi o to, by ćwiczenia odbyły się także wówczas, gdy większość rodzin jest już w domach.
Źródło: Reuters