"Rząd doprowadził do kryzysu, teraz każe na siebie głosować"

Aktualizacja:

W niedzielę ponad 9,5 mln wyborców zadecyduje, czy dwie największe partie Grecji: socjalistyczny PASOK i konserwatywna Nowa Demokracja zdołają utworzyć silną koalicję potrzebną do kontynuowania reform. Przeszkodzić może im w tym fakt, że są postrzegane powszechnie jako odpowiedzialne za ekonomiczny kryzys w kraju.

Lokale wyborcze otwarto o godz. 6 czasu lokalnego (7 czasu polskiego). Będą otwarte do godz. 19 (18 czasu polskiego).

Oprócz PASOK i Nowej Demokracji (ND), które przez międzynarodowych wierzycieli Grecji uważane są za najbardziej pożądanych i stabilnych partnerów, do walki o głosy stanęło 30 innych partii, partyjnych koalicji i niezależnych kandydatów.

Najdziwniejsza kampania

Według obserwatorów zakończona w piątek kampania wyborcza była najbardziej nietypowa w historii tego kraju. - Nigdy wcześniej politycy tak bardzo nie obawiali się pokazać publicznie - zauważył Andreas Stergiu, politolog z Uniwersytetu na Krecie dodając, że wszyscy politycy głównego nurtu boją się, że ktoś rzuci w nich jogurtem "albo jeszcze gorzej".

Dlatego dwie największe partie agitowały podczas kameralnych spotkań w niewielkich salach, a czasem wręcz podczas domowych wizyt. Wszystkie ugrupowania chętniej też wykorzystywały możliwości internetu - zwłaszcza portali społecznościowych, takich jak Facebook i Twitter.

"Każdy scenariusz od dnia jutrzejszego jest możliwy"
"Każdy scenariusz od dnia jutrzejszego jest możliwy"

Co zmienić, by coś się zmieniło?

Na stracie popularności partii PASOK i Nowej Demokracji zyskały formacje prawicowe i nacjonalistyczne, które za jeden z głównych punktów swojego programu przyjęły kwestię rozwiązania problemu nielegalnych imigrantów.

- Jeśli nie zmienimy ekipy rządzącej, to nic się nie zmieni. To ten rząd doprowadził do kryzysu, a teraz każe na siebie głosować. To śmieszne - komentuje jeden z greckich rybaków. Ale nie wszyscy Grecy są w tak minorowych nastrojach: - Czuje się pełna nadziei, bo jestem młoda, a młodzi ludzie muszą mieć marzenia. Nie wolno nam siedzieć w domu i mówić, że nic się nie zmieni - przekonuje inna rozmówczyni agencji Reuters.

Źródło: PAP, Reuters