Rosyjskie ministerstwo obrony, MSZ i Kreml krytykują notę podpisaną przez dyplomatów USA, wzywającą prezydenta Baracka Obamę do nalotów na cele reżimu prezydenta Syrii. - Zaniepokoiłoby to każdą osobę racjonalną - powiedział rzecznik ministerstwa obrony Igor Konaszenkow.
Wcześniej w piątek amerykańskie media poinformowały o liście ponad 50 amerykańskich dyplomatów, którzy podpisali wewnętrzną notę, protestując przeciwko polityce administracji prezydenta Obamy wobec Syrii. Wezwali do stworzenia wiarygodnej groźby podjęcia działań wojskowych wymierzonych w reżim Baszara el-Asada, by zmusić go do negocjacji z umiarkowanymi rebeliantami.
Rozwiązania polityczne
- Istnieją rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ, należy je respektować (...). Należy prowadzić negocjacje i zabiegać o rozwiązanie polityczne - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Rosji Michaił Bogdanow. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ocenił, że próba obalenia syryjskiego reżimu "nie pomogłaby w walce z terroryzmem i pogrążyłaby region w totalnym chaosie". Ministerstwo obrony wyraziło w komunikacie "zaniepokojenie" inicjatywą amerykańskich dyplomatów. Zdaniem amerykańskiej prasy nota dyplomatów nie zmieni najpewniej postawy administracji Obamy, która za główny cel w Syrii uznaje walkę z dżihadystami z tzw. Państwa Islamskiego (IS) i raczej próbuje trzymać się z dala od wojny domowej. Prezydent Obama obawia się wciągnięcia Stanów Zjednoczonych w kolejny konflikt na Bliskim Wschodzie po amerykańskich interwencjach w Iraku, Afganistanie i Libii.
Autor: mw / Źródło: PAP