Zwycięzca ostatnich prawyborów republikanów na Florydzie Mitt Romney zaliczył poważną wpadkę medialną i znalazł się pod ostrzałem krytyków. W wywiadzie dla CNN krezus, którego majątek szacuje się na ok. 200 mln dol., powiedział, że "nie martwi się o bardzo biednych".
- Jestem w tym wyścigu, ponieważ troszczę się o Amerykanów. Nie martwię się o bardzo biednych, mamy dla nich "siatkę bezpieczeństwa". Jeśli wymaga ona naprawy, to ją zreperuję. Nie martwię się o bardzo bardzo bogatych - oni radzą sobie świetnie. Martwię się o serce Ameryki, o 90-95 proc. Amerykanów, którzy teraz walczą o przetrwanie - powiedział w środę Romney.
Jestem w tym wyścigu, ponieważ troszczę się o Amerykanów. Nie martwię się o bardzo biednych, mamy dla nich "siatkę bezpieczeństwa". Jeśli wymaga ona naprawy, to ją zreperuję. Mitt Romney
Jak pisze "New York Times", komentarz ten wzmocnił najlepszy póki co argument jego przeciwników w wyścigu o nominacje prezydencką z ramienia republikanów - że jako bogacz nie jest w stanie postawić się w sytuacji większości Amerykanów i nie ma z nimi kontaktu.
Gingrich próbuje zapunktować
I rzeczywiście, okazję od razu wykorzystał najgroźniejszy rywal Romney'a - Newt Gingrich. - Mam dość polityków, którejkolwiek partii, którzy dzielą Amerykanów. Startuję, by być prezydentem wszystkich Amerykanów. Martwię się o wszystkich Amerykanów - powiedział.
A co na to sam Romney? Na pokładzie samolotu lecącego do Minnesoty tłumaczył się ze swoich słów i starał się zmniejszyć negatywny wydźwięk swojej gafy. Podkreślał, że przede wszystkim będzie się koncentrował na losie klasy średniej - co nie oznacza ignorowania spraw najbiedniejszych.
Potwierdził, że utrzymuje swoje poparcie dla automatycznej rewaloryzacji pensji minimalnych co - jak komentuje "NYT" - jest w jawnej sprzeczności ze stanowiskiem prezentowanym przez większość członków jego partii.
Źródło: nytimes.com