Francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius potępił władze w Syrii za stosowanie bomb kasetowych, o co w lipcu oskarżyła reżim w Damaszku organizacja praw człowieka Human Rights Watch (HRW). Syria odrzuca te oskarżenia.
- W ciągu ostatnich miesięcy reżim przeszedł do kolejnego etapu stosowania przemocy (...) - do bomb kasetowych - oświadczył Fabius podczas spotkania w Paryżu z przedstawicielami lokalnych komitetów, które administrują "wyzwolone strefy" na północy Syrii.
Jak informowała w lipcu HRW, wojska wierne prezydentowi Baszarowi el-Asadowi stosują bomby kasetowe w atakach na zachodzie kraju. Zbrojne powstanie przeciwko reżimowi w Syrii trwa od marca 2011 roku. Na Quai d'Orsay, w siedzibie francuskiego MSZ, odbywa się w środę spotkanie przedstawicieli około 20 państw i organizacji pozarządowych na temat metod wsparcia ludności syryjskiej. Francja od kilku miesięcy dostarcza pomoc finansową i humanitarną tym regionom w Syrii, z których wyparto armię Asada.
Śmiercionośna broń
Bomby kasetowe charakteryzuje ogromna siła rażenia. Zrzucane z samolotów bomby lub wystrzeliwane przez artylerię pociski kasetowe wybuchają tuż nad ziemią, wyrzucając ze swego wnętrza setki, a nawet tysiące minibomb, które mają czasem tylko parę centymetrów długości. Rażą skutecznie w promieniu 15 metrów. Znaczna część bomb nie wybucha od razu. Te, które nie eksplodowały, pozostają aktywne i są w stanie zabijać przez ponad 40 lat. Syria nie ratyfikowała konwencji zabraniającej stosowania, produkcji, składowania i transferu bomb kasetowych. W 2008 roku międzynarodowy traktat w tej sprawie podpisało 107 państw.
Autor: mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 3.0) | Bo Yaser