Tego można się było spodziewać od chwili, kiedy kilka dni temu francuska telewizja wyemitowała kontrowersyjny dokument "Gra ze śmiercią". Rażenie prądem na antenie nie spodobało się dwójce byłych ministrów w rządzie Francji. Złożyli w tej sprawie zażalenie.
Dokument "Jeu de la mort" ("Gra ze śmiercią") został wyemitowany 17 marca we francuskiej telewizji w tzw. prime time. Kontrowersyjny obraz obejrzało 3 429 000 widzów.
Prąd za złą odpowiedź
Skąd te kontrowersje? Film przedstawiał fikcyjny teleturniej, którego uczestnicy mieli jedno zadanie: rażenie prądem innego uczestnika gry w momencie, kiedy ten udzieli nieprawidłowej odpowiedzi.
Jednak gracze nie wiedzieli, że całe show jest wymyślone. Okazało się, że większość osób nie miało żadnych oporów, by razić prądem kolegę. Zrobiło tak 80 proc. osób.
Choć już wcześniej przeprowadzano podobne eksperymenty (w latach 60. robił to psycholog Stanley Milgram), to dokument zszokował wiele osób i wywołał we Francji debatę.
Skarga na śmiertelną grę
Szczególnie wstrząśnięta dokumentem poczuła się dwójka byłych ministrów w rządzie socjalistów Marie-Noëlle Lienemann i Paula Quiles. Ich zdaniem, film ten "podburza do przemocy". W związku z tym złożyli skargę przeciwko jego autorom - pisze w piątek dziennik "Le Parisien".
"Szokujący i oburzający. Podczas gdy ambicją [filmu - red.] było [podkreślenie - red.] wypaczeń reality show, 'Gra za śmiercią' dokonała ich pochwały" - uważają politycy. Według Lienemanna i Quiles, film dokument jest "jedynie szokującą banalizacją przemocy".
Źródło: leparisein.fr, lefigaro.fr