Po niemal trzech miesiącach z Cypru odleciały samoloty skierowane tam przez Londyn w związku z spodziewaną interwencją w Syrii. Jak zapewniają Brytyjczycy, zespół myśliwców wielozadaniowych przyleciał na wyspę tylko i wyłącznie w celu obrony tamtejszych baz.
O powrocie samolotów do Wielkiej Brytanii RAF poinformował w czwartek wieczorem. Łącznie z Cypru przyleciało sześć najnowszych brytyjskich myśliwców Typhoon, latające centrum dowodzenia E-3D Sentry i trzy latające cysterny. Był to mały, ale groźny zespół zdolny do kontrolowania przestrzeni powietrznej wokół wyspy i wzięcia udziału w ograniczonej ofensywie nad Syrią.
Oficjalnie zadania "defensywne"
Brytyjczycy zapewniali jednak od momentu przebazowania maszyn na Cypr, że ich obecność tam ma charakter wyłącznie defensywny i była już wcześniej zaplanowana. Myśliwce wykonały 224 loty z Cypru, samolot E-3D latał nad okolicą codziennie i tak samo codziennie w powietrzu były latające cysterny.
- Naszym priorytetowym zadaniem było przeciwdziałanie potencjalnej agresji i obrona naszych obiektów wojskowych na Cyprze i Morzu Śródziemnym - stwierdził dowódca 121 Ekspedycyjnego Skrzydła Powietrznego, Blythe Crawford.
Kryzys dyplomatyczny w Syrii, gdzie pod koniec sierpnia, po krwawym ataku chemicznym na przedmieściach Damaszku, realna była interwencja amerykańska miał pomóc pilotom RAF "szlifować umiejętności" współpracy z wojskami sojuszniczymi w warunkach poważnego zagrożenia.
Niezależnie od zapewnień o czysto "defensywnym" charakterze obecności samolotów RAF na Cyprze, to niechybnie był to element presji na Syrię. Brytyjska jednostka pomimo tego, że nie była liczna, to była bardzo nowoczesna i w wypadku interwencji mogłaby zauważalnie wesprzeć siły atakujące syryjski reżim.
Autor: mk/roody / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA) | Władimir Korolkow