Radzą nad "utrzymaniem pokoju" w Korei


Chiny "omówiły" ze Stanami Zjednoczonymi i Koreą Południową konieczność utrzymania stabilności na Półwyspie Koreańskim. Śmierć Kim Dzong Ila wywołała zaniepokojenie sąsiadów, którzy obawiają się gwałtownego przebiegu sukcesji po wieloletnim dyktatorze. W obliczu niestabilnej sytuacji Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej wyraziła nadzieję, że inspektorzy będą mogli wrócić do Korei Północnej i nadzorować denuklearyzację Półwyspu Koreańskiego.

- Chiński minister spraw zagranicznych Yang Jiechi rozmawiał telefonicznie z szefem dyplomacji Korei Płd. Kim Sung Hwanem, a także z amerykańską sekretarz stanu Hillary Clinton - poinformował rzecznik chińskiego MSZ Liu Weimin.

Rozmówcy zgodzili się co do konieczności "utrzymania pokoju i stabilności na Półwyspie Koreańskim oraz że będą w stałym kontakcie i współpracy z Chinami" - powiedział rzecznik. Dodał, że Chiny zobowiązały się do "poczynienia wysiłków w porozumieniu ze wszystkimi stronami", by utrzymać bezpieczeństwo w regionie.

 
Przedstawiciele parii konserwatywnych protestują przeciw składaniu kondolencji (Fot. EPA) 

Ostrożne reakcje

Chiny obawiają się destabilizacji w Korei Północnej, która może sprowokować napływ uchodźców; z tego powodu Pekin chce uniknąć wszelkich nagłych zmian politycznych w Korei Północnej - tłumaczą analitycy.

Wcześniej Hillary Clinton zapewniała, że Stany Zjednoczone "głęboko niepokoją" się sytuacją Koreańczyków z Północy po śmierci Kim Dzong Ila. Waszyngton ma nadzieję, że nowe północnokoreańskie kierownictwo "obierze dla swojego narodu drogę pokoju, wypełniając zobowiązania Korei Północnej, poprawiając stosunki z sąsiadami i respektując prawa własnego narodu".

Korea Południowa wyraziła natomiast "sympatię" z narodem Korei Północnej w obliczu "śmierci jej przywódcy". Minister Zjednoczenia (odpowiedzialny między innymi za relacje z Phenianem) oznajmił także, iż wydano zgodę na wyjazd na uroczystości pogrzebowe dwóch nieformalnych delegacji z południa. Będą one składały się z rodzin byłego prezydenta Kim Dae-junga i byłego szefa koncernu Hyundai Chung Mong-hun. Na ich pogrzeby w minionych latach przybyły delegacje z północy. Phenian nie życzy sobie przyjazdu żadnych oficjeli z zagranicy.

Atomowe ryzyko

Z zawirowań w Korei Północnej chce też skorzystać MAEA. Inspektorzy nadzorujący nuklearne rozbrojenie zostali wyrzuceni z północy w 2009 roku. Teraz organizacja, ustami swojego szefa Yukiya Amano, wyraziła nadzieję, iż będzie można wznowić kontrole.

Podkreślając, że jest jeszcze za wcześnie na przewidywanie rozwoju wydarzeń w związku z kwestią nuklearną, szef MAEA powiedział: "Ponowne skierowanie inspektorów do jądrowego kompleksu w Jongbjon jest niezbędne, by przyspieszyć denuklearyzację Półwyspu Koreańskiego". - Poleciłem siedzibie głównej MAEA, aby starannie zbierano informacje. Chcę, żeby MAEA nadal angażowała się w ten proces - powiedział Amano, cytowany przez agencję Kyodo.

Dotychczas północ nie dawała znaku, aby chciała zgodzić się na powrót inspektorów. Jednak w obecnym niestabilnym okresie, być może nowe władze będą chciały w ten sposób zapewnić sobie spokój od nacisków zewnętrznych lub zyskać poparcie. Słaby następca Kima mógłby w ten sposób wzmocnić swoją pozycję w walkach wewnętrznych.

Źródło: PAP, CNN