W środę po południu doszło do ataku w okolicach brytyjskiego parlamentu. Według wstępnych doniesień napastnik zaatakował nożem policjanta, padły również strzały. Świadkowie mówią także o samochodzie, który wjechał w przechodniów na Westminster Bridge. Przez most przejeżdżał w tym czasie Radosław Sikorski, który sfilmował leżących na ulicy rannych. - Nie widziałem, co się stało, ale słyszałem coś jakby kolizję - relacjonował w rozmowie z TVN24.
Przed brytyjskim parlamentem doszło do ataku nożownika na policjanta. Według dziennika "Telegraph" wcześniej ten sam napastnik wjechał samochodem na popularny wśród turystów Most Westminsterski i uderzył w przechodniów. Następnie - zgodnie z informacjami "Telegrapha" - kierowca miał wysiąść i zaatakować funkcjonariuszy przy bramie parlamentu. Szczegóły wydarzeń wciąż nie są jeszcze jasne. Rannych zostało co najmniej kilkanaście osób.
Mostem Westminsterskim przejeżdżał tuż po ataku były szef MSZ Radosław Sikorski. - Jechałem taksówką ze strony westminsterskiej na południową stronę Tamizy, czytając swoje maile na smartfonie. Nie widziałem więc, co się stało - relacjonował.
- Słyszałem coś jakby kolizję między dwoma samochodami. Tak, jakby samochód uderzył w blachę, tego typu dźwięk - mówił.
"Jedna osoba nie dawała znaku życia"
Sikorski opowiadał, że podniósł wtedy wzrok i zobaczył leżącą na ulicy osobę. - Ze starego dziennikarskiego nawyku włączyłem kamerę w telefonie i patrzę: leżą kolejne osoby, część na ulicy, część na chodniku. Ludzie zaczęli podbiegać, udzielać pomocy. Jedna osoba nie dawała znaku życia, jeden pan krwawił z głowy - powiedział, dodając, że widział "w sumie pięć osób ewidentnie co najmniej ciężko rannych".
Były szef polskiej dyplomacji relacjonował, że niewiele później zaczął słyszeć sygnały karetek. - Akcja ratunkowa była bardzo szybka - mówił.
- To się stało tak szybko, że nawet nie było czasu się wystraszyć - opowiadał.
Autor: kg/sk/jb / Źródło: tvn24