Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin oświadczył, że nie ma nic przeciwko temu, by Michaił Chodorkowski wyszedł na wolność, jednak pod warunkiem, że odbędzie się to w zgodzie z prawem, na przykład w drodze ułaskawienia. Odnosząc się do wyroku dla aktywistek Pussy Riot, Putin stwierdził: - Dostały to, co chciały.
Putin mówił o tym w specjalnym programie telewizji NTV z okazji 60. urodzin szefa państwa.
Zdaniem prezydenta jedną z dróg postępowania w wypadku uwolnienia Chordorkowskiego może być prośba byłego właściciela koncernu naftowego Jukos o ułaskawienie. - Nie sądzę, że powinniśmy zrobić coś, co byłoby niezgodne z prawem. Jeśli zgodnie z procedurami prawnymi jest to możliwe, to proszę bardzo. Jednak obowiązuje określony tryb. Niezbędne jest, by on wystąpił o ułaskawienie - powiedział Putin.
Gospodarz Kremla zadeklarował, że prośbę taką rozpatrzy "z życzliwością, bez żądzy krwi". Zauważył również, że za takie przestępstwa, jak te, które popełnił Chodorkowski, "w USA wymierzają po 100, 200 lat". - I nic się nie dzieje, cisza - dodał.
Podpadł zarzutami o korupcję
Chodorkowski był niegdyś najbogatszym człowiekiem w Rosji. Popadł w konflikt z Putinem, gdy oskarżył jego otoczenie o korupcję i zaczął finansowo wspierać opozycyjne partie polityczne.
W grudniu 2010 roku został skazany na 13,5 roku łagru za rzekome przywłaszczenie 218 mln ton ropy naftowej i wypranie uzyskanych w ten sposób pieniędzy. W maju 2011 roku sąd apelacyjny złagodził mu karę do 13 lat pozbawienia wolności.
Na wolność biznesmen wyjdzie w 2016 roku, gdyż na poczet kary zaliczono mu wcześniejszy wyrok, który odsiaduje. W pierwszym procesie, w 2005 roku, został skazany na 8 lat pozbawienia wolności za domniemane oszustwa podatkowe i uchylanie się od płacenia podatków.
Chodorkowski konsekwentnie odpierał wszystkie zarzuty, uważając je za sfabrykowane i politycznie umotywowane. Niejednokrotnie informował, że nie będzie nikogo prosić o akt łaski.
W kwietniu bieżącego roku ówczesny prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oznajmił, że prosząc o ułaskawienie, skazany nie musi przyznawać się do winy.
"Członkinie Pussy Riot dostały to, co chciały"
W tym samym programie Putin oświadczył, że sąd w Moskwie postąpił słusznie, skazując trzy członkinie punkrockowej grupy Pussy Riot na dwa lata pozbawienia wolności w kolonii karnej. - To słuszne, że je aresztowano. I to słuszne, że sąd podjął taką decyzję. Dlatego, że nie można podważać podstaw moralności i niszczyć kraju. Co nam wówczas zostanie? - oznajmił prezydent.
- Moja pierwsza reakcja była taka, że poprosiłem wiernych, by im wybaczyli. Myślałem, że na tym się skończy. Jednak sprawa trafiła do sądu, który wlepił im po dwa lata. Nie mam z tym nic wspólnego. Dostały to, co chciały - dodał Putin.
Akcja, reakcja - władzy
17 sierpnia Chamowniczeski Sąd Rejonowy w Moskwie skazał trzy performerki z Pussy Riot - 22-letnią Nadieżdę Tołokonnikową, 24-letnią Marię Alochiną i 29-letnią Jekatierinę Samucewicz - na dwa lata łagru za wykonanie w prawosławnej świątyni antyputinowskiego utworu.
Tołokonnikowa, Alochina i Samucewicz były wśród pięciu członkiń Pussy Riot, które 21 lutego w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela, najważniejszej świątyni prawosławnej Rosji, wykonały utwór "Bogurodzico, przegoń Putina". Swój występ nazwały "modlitwą punkową".
W ich zamyśle akcja była protestem przeciwko powrotowi Putina na Kreml i poparciu, jakiego w kampanii wyborczej udzielił mu zwierzchnik rosyjskiej Cerkwi prawosławnej, Cyryl.
Wkrótce po kontrowersyjnej akcji trzy artystki zostały aresztowane. W lipcu postawiono je przed sądem. W sierpniu młode kobiety odwołały się od tego werdyktu. W najbliższą środę Moskiewski Sąd Miejski rozpatrzy ich apelację.
Autor: zś//bgr / Źródło: PAP