- Jestem moralnie gotów przejść przez piekło, by pokazać, że jestem niewinny - broni się były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma, podejrzany o udział w zamordowaniu w 2000 roku niezależnego dziennikarza Georgija Gongadzego. Kuczma przybył w środę do prokuratury.
"Kuczma jest podejrzany o nadużycie władzy, wydawanie nielegalnych poleceń kierownictwu ministerstwa spraw wewnętrznych, co doprowadziło do zamordowania dziennikarza" - oświadczył we wtorek w Kijowie zastępca prokuratora generalnego Renat Kuzmin.
Niespełna 73-letni Kuczma - pełniący najwyższy urząd w państwie przez dwie kadencje z rzędu w latach 1994-2005 - ma też zakaz opuszczania kraju.
- Czuję się spokojny, bo nie czuję swojej winy - powiedział Kuczma dziennikarzom przed wejściem do prokuratury. - Żyłem 10 lat pod psychologiczną presją - dodał.
Tropił korupcję
Gongadze, założyciel i dziennikarz niezależnej gazety internetowej "Ukraińska Prawda", za prezydentury Kuczmy tropił korupcję na szczytach władz. Zaginął we wrześniu 2000 r. Dwa miesiące później jego pozbawione głowy ciało odnaleziono w lesie w okolicach Kijowa.
Choć likwidacji Gongadzego miał domagać się właśnie Kuczma, jego nazwisko nie widniało do tej pory wśród ustalonych przez ukraińską prokuraturę zleceniodawców zabójstwa.
- To międzynarodowa prowokacja, której celem była kompromitacja Ukrainy. Przez pięć lat nie dawano żyć ani mnie, ani Ukrainie - tak o sprawie zabójstwa dziennikarza Georgija Gongadzego mówił we wrześniu 2010 roku Kuczma.
Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: TVN24