U ponad połowy kierowców, którzy zginęli w wypadkach w USA, wykryto w organizmie obecność alkoholu lub narkotyków - pisze amerykańskie czasopismo "Addiction", na podstawie danych Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego dla 14 stanów USA.
Wyniki uzyskano, bazując na statystykach testów toksykologicznych przeprowadzonych tuż po wypadkach, które zdarzyły się nocą. Naukowcy odkryli, że u większości kierowców, którzy zginęli wykryto obecność narkotyków lub alkoholu. - Ponad połowa śmiertelnie rannych kierowców piła wcześniej alkohol lub zażywała środki odurzające, a około 20 proc. było pod wpływem jednego lub więcej leków - twierdzi Joanne Brady z Uniwersytetu w Kolumbii. Ponadto, 1 na 5 ofiar między 2005 a 2009 miała pozytywny wynik na obecność kilku leków w organizmie.
Pijani mężczyźni najgroźniejsi?
Najczęściej wykrywaną substancją pozostaje alkohol, następne w kolejce są marihuana i amfetamina. Używki wystąpiły u 60 proc. mężczyzn i u 30 proc. kobiet. Testy wykazały też wyraźnie, że obecność zakazanych substancji wykrywano dużo częściej wśród kierowców podróżujących nocą niż w dzień. Co do podziału etnicznego, Afroamerykanie i biali uzyskali te same wyniki, lepiej w testach wypadli Azjaci i Indianie. Eksperci nie są natomiast w stanie wykazać, czy kierowcy zażywający leki przyjmowali je nieprawidłowo, w nadmiernych ilościach i czy, jeśli były to leki na receptę, były im przepisane legalnie.
Badacze mają zamiar kontynuować doświadczenia, by dowiedzieć się, jak bardzo obecność wykrytych w organizmie substancji wpłynęła na spowodowanie wypadku.
- Mamy już część badań na ten temat - mówi Robert Voas z Instytutu Badań i Ewaluacji w Calverton, w stanie Maryland. - W przypadku alkoholu, nawet jego niewielka ilość jest bezpośrednio związana z upośledzeniem zachowania w czasie jazdy. Co do narkotyków, ich wpływ jest mniej jasny - dodaje naukowiec.
Autor: KSu//kdj/k / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu