Do czterech wzrosła liczba ofiar śmiertelnych środowego zatonięcia promu pasażerskiego u południowo-wschodnich wybrzeży Korei Płd. Mimo akcji ratunkowej, w którą zaangażowanych jest prawie 100 okrętów nadal nie odnaleziono prawie 300 pasażerów.
Agencja Reutera podaje, że na pokładzie było 459 osób, wcześniej mówiono o 477. Według informacji ministerstwa administracji państwowej i bezpieczeństwa Korei Płd. w chwili katastrofy na pokładzie promu Sewol przebywało 30 członków załogi, 325 uczniów szkół średnich, 15 nauczycieli i 89 innych pasażerów.
Służbom ratunkowym udało się uratować 164 osoby; 55 pasażerów odniosło rany. Wcześniej południowokoreańskie ministerstwo administracji państwowej i bezpieczeństwa informowało o uratowaniu 368 osób, jednak te dane okazały się błędne.
Cztery ofiary
W katastrofie zginęły co najmniej cztery osoby. Minister administracji Kang Biung Kiu poinformował, że dwie ofiary śmiertelne to kobiety należące do załogi, a trzecią ofiarą jest najprawdopodobniej uczeń szkoły średniej. Czwartej nie zidentyfikowano. Podkreślił, że trwają poszukiwania 291 osób, z których część może nadal znajdować się wewnątrz promu.
Amerykanie płyną na pomoc
W akcji ratunkowej bierze udział co najmniej 87 jednostek wodnych i 18 samolotów. Do przeszukiwania wraku zaangażowano prawie 160 płetwonurków straży przybrzeżnej i marynarki wojennej.
Do akcji ratunkowej włączył się amerykański okręt, który przebywał na okolicznych wodach. Część osób zabrały z pokładu promu helikoptery; pozostałym pasażerom kazano skakać za burtę w kamizelkach ratunkowych.
Uwięzieni na pokładzie
Według przedstawiciela służb ratunkowych woda w miejscu, gdzie doszło do wypadku, miała temperaturę około 12 stopni Celsjusza. Była na tyle zimna, by spowodować hipotermię po przebywaniu w niej od 1,5 do 2 godzin.
Ratownicy obawiają się, że wiele osób może być uwięzionych wewnątrz statku. Istnieje też możliwość, że część z rozbitków została uratowana przez małe łodzie rybackie, jednak te informacje nie zostały potwierdzone.
Zderzenie z rafą koralową?
Według świadków przywoływanych przez telewizję YNT, zanim statek zaczął tonąć, można było poczuć wstrząs i głośne uderzenie, jakby w coś uderzył. Jednostka nadała sygnał SOS około godziny 9 czasu miejscowego. Późniejsze zdjęcia ukazywały prom przechylony pod kątem 45 stopni, niemal całkowicie przykryty wodą.
Według nieoficjalnych informacji gazety "Korea Herald" prom najprawdopodobniej uderzył w podwodną przeszkodę z powodu gęstej mgły. Z kolei południowokoreańska telewizja YTN, powołując się na świadków, przekazała, że przed zatonięciem słychać było "głośne uderzenie i hałas".
Do zdarzenia doszło ok. 100 kilometrów od wybrzeża. Uczniowie ze szkół średnich z Inczhonu płynęli w ramach szkolnej wycieczki na położoną w Cieśninie Koreańskiej wyspę Czedżu. Prom wypłynął z Inczhonu we wtorek.
Autor: nsz,pk\mtom/zp / Źródło: Reuters, Yonhap, Korea Herald