Były szef produkującej implanty piersi francuskiej firmy PIP przyznał się podczas śledztwa , że świadomie stosował niedozwolone tworzywo - ujawniła w piątek agencja AFP powołując się na policyjne protokoły.
Jak podała AFP, podczas przesłuchania Jean-Claude Mas, założyciel nieistniejącego już przedsiębiorstwa PIP (Poly Implant Prothese), przyznał się do dokonania oszustwa w tej głośnej we Francji aferze. W następstwie podejrzeń o rakotwórczy charakter tych protez piersi rząd francuski w grudniu zalecił ich usunięcie około 30 tysiącom kobiet.
Wiedziałem, że żel (stosowany do wytwarzania implantów piersi PIP) nie był dopuszczony do użytku, ale świadomie go używałem, bo był tańszy (...) i miał lepszą jakość. Jean-Claude Mas, założyciel PIP
- Wiedziałem, że żel (stosowany do wytwarzania implantów piersi PIP) nie był dopuszczony do użytku, ale świadomie go używałem, bo był tańszy (...) i miał lepszą jakość - powiedział Mas w październiku ub. r. francuskim żandarmom.
Mieli ukrywać informacje
Aby ukryć oszustwo, w 1993 roku - na długo przed wypuszczeniem protez na rynek - Mas miał swoim pracownikom wydać polecenie, by ukrywali informacje dotyczące prawdziwych substancji użytych do produkcji tych wyrobów.
Jak zeznał były dyrektor techniczny firmy Thierry Brinon, żel używany w implantach był w większości wytwarzany metodami "chałupniczymi" - wbrew temu, co PIP oficjalnie zadeklarował w celu uzyskania odpowiednich certyfikatów.
Mas sprecyzował, że 75 proc. implantów wypełniono żelem pozbawionym stosownych zezwoleń, a tylko 25 proc. - autoryzowanym amerykańskim żelem Nusil. Na podstawie fałszywych oświadczeń francuskiej firmy niemiecki instytut TUV wydał certyfikat dopuszczający implanty PIP na rynek.
Jak oświadczył Brinon, "jedynym motywem" tego oszustwa był zysk finansowy. Szacuje się, że w następstwie użycia tańszego materiału producent zaoszczędzał około miliona euro rocznie.
Protezy nie stanowiły żadnego zagrożenia?
Mimo przyznania się do oszustwa założyciel firmy utrzymywał podczas przesłuchania, że "protezy nie stanowiły żadnego ryzyka dla zdrowia" i twierdził, że poszkodowane kobiety są "osobami słabymi psychicznie lub też składają skargi tylko po to, by dostać pieniądze".
Silikonowe implanty tej firmy zostały wszczepione w samej Francji ok. 30 tysiącom kobiet, w Wielkiej Brytanii ok. 40 tysiącom, a na całym świecie - około 400-500 tysiącom.
Dziesiątki kobiet z rakiem
We Francji u 20 kobiet z tymi implantami doszło do zachorowań na raka, w tym u 16 kobiet stwierdzono guz złośliwy. Według francuskich instytucji medycznych nie ma jednak związku między zachorowaniami a implantami PIP.
Zdaniem francuskiego ministerstwa zdrowia do tej pory nie stwierdzono zwiększonego ryzyka wystąpienia nowotworu u kobiet z wszczepionymi implantami firmy PIP w porównaniu z kobietami, które zdecydowały się na inne protezy. Udokumentowano jednak przypadki przerwania powłoki w implantach PIP i wycieku żelu, co może prowadzić do stanów zapalnych.
Pod koniec grudnia francuskie władze zaleciły kobietom prewencyjne usunięcie protez PIP. Z kolei władze Wielkiej Brytanii po wykryciu afery postanowiły przeprowadzić dochodzenie i zbadać stwarzane przez nie ryzyko.
Źródło: PAP