Prezydenta nie ma. Mołdawię czeka kolejny wstrząs?


Po wyborach parlamentarnych 5 kwietnia Mołdawią wstrząsnęły kierowane przez opozycję zamieszki. Scenariusz może już niedługo się powtórzyć.

Parlament już drugi raz nie zdołał bowiem wybrać nowego prezydenta. Rządzącym komunistom zabrakło jednego głosu do przyjęcia ich kandydatki - obecnej premier Zinaidy Grecianii.

Komuniści mają 60 ze 101 miejsc w parlamencie. Tak jak w pierwszej turze 20 maja, opozycja zbojkotowała głosowanie.

Zgodnie z konstytucją ustępujący prezydent Vladimir Voronin już zapowiedział, że w związku z brakiem jego następcy rozpisze przedterminowe wybory parlamentarne. Nie poinformował, kiedy to zrobi.

Dodał jednak, że nastąpi to po tym, gdy obecny parlament wybierze premiera. A na to stanowsiko Voronin zaproponował ponownie Grecianii.

Grecianii ponownie premierem

Komuniści nie będą mieli kłopotów z jej wyborem na szefa rządu, ponieważ do tego potrzebują jedynie 52 głosów. Według prawa po zatwierdzeniu nowy premier powinien sformować rząd i poddać go pod głosowanie w parlamencie.

Voronin chce, by rząd powstał do 10 czerwca.

Powtórka z zamieszek?

Wybory parlamentarne natomiast powinny - według konstytucji - odbyć się w terminie 45 dni od podpisania przez prezydenta dekretu o rozwiązaniu izby.

Poprzednie wybory parlamentarne w Mołdawii 5 kwietnia wygrali komuniści. Opozycja uznała je za sfałszowane i zorganizowała w Kiszyniowie demonstracje, które przerodziły się w zamieszki. Protesty zostały brutalnie stłumione przez władze. Zaostrzyły też stosunki Mołdawii z Rumunią, bo władze w Kiszyniowie oskarżyły Bukareszt o wspieranie opozycji.

Źródło: PAP