Prezydent Kolumbii chce walczyć o reelekcję. Chce dalszego dialogu z partyzantami


Prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos oświadczył w środę czasu lokalnego, że będzie ubiegał się o reelekcję w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, m.in, by móc kontynuować proces pokojowy z lewicową partyzantką Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii.

- Kiedy widzimy światełko na końcu tunelu, nie możemy robić kroku wstecz - oznajmił Santos w krótkim przemówieniu transmitowanym w telewizji w odniesieniu do toczących się od roku negocjacji rządu z Rewolucyjnymi Siłami Zbrojnymi Kolumbii (FARC). - Moim zadaniem jako prezydenta, moim obowiązkiem jako Kolumbijczyka jest nie dopuścić, abyśmy zaprzepaścili wszystko, co udało nam się uzyskać - podkreślił szef państwa, zwracając uwagę na "wielką szansę zaprowadzenia w Kolumbii pokoju". Rokowania pokojowe między rządem Kolumbii a FARC toczą się od końca 2012 roku w stolicy Kuby, Hawanie. To czwarta próba zakończenia trwającego od blisko pół wieku konfliktu, który kosztował już życie około 200 tysięcy ludzi.

FARC to najstarsza i największa kolumbijska grupa partyzancka, która powstała w 1964 roku. Na początku była zbrojnym skrzydłem Kolumbijskiej Partii Komunistycznej. W USA i Europie jest wpisana na listę organizacji terrorystycznych. Rebelianci utrzymują się m.in. z porwań dla okupu i handlu narkotykami. Według najnowszych danych władz w Bogocie, FARC liczy obecnie mniej niż 8 tys. bojowników, w porównaniu z 20 tysiącami w czasach świetności w latach 90.

Polecony przez poprzednika

Centroprawicowy prezydent Santos został wybrany w 2010 r. m.in. dzięki poparciu ze strony swego poprzednika Alvaro Uribe, cieszącego się dużą popularnością szefa państwa za sprawą zdecydowanej polityki wobec FARC. Uribe stał się jednak jednym z najbardziej zaciekłych przeciwników Santosa, oskarżając go o zdradę za rozpoczęcie dialogu z partyzantką. Po objęciu w 2002 r. urzędu przez Uribe liczba zamachów i ataków w Bogocie gwałtownie zmalała. Były prezydent osłabił bojówki lewackich rebeliantów, wysyłając do walki z FARC oddziały, które zabiły lub pojmały kilku wysoko postawionych komendantów oraz odzyskały część terenów niegdyś kontrolowanych przez bojowników. Ponadto, w związku z coraz częstszymi dezercjami, FARC miał coraz mniej członków. Jednak rebelianci wciąż utrzymują silną pozycję na terenach wiejskich, gdzie często współpracują z handlarzami narkotyków i gangami paramilitarnymi.

Autor: aj/ja / Źródło: PAP