Do 10 wzrosła liczba ofiar pożaru włoskiego promu "Norman Atlantic" - podała w poniedziałkowy wieczór włoska Straż Przybrzeżna. Podczas trwającej blisko półtorej doby operacji, którą utrudniały fatalne warunki atmosferyczne, ewakuowano prawie 500 osób. Promem podróżowali przede wszystkim Grecy. Wśród pasażerów nie było Polaków.
Pasażerów podróżujących "Norman Atlantic" i załogę promu udało się ewakuować dopiero w poniedziałek po południu. Jako ostatni pokład opuścił kapitan Argilio Giacomazzi - po 36 godzinach od nadania sygnału SOS.
Teraz sprawą doholowania promu do brzegu zajmuje się włoska marynarka. Wciąż nie wiadomo, jakie mogły być przyczyny wybuchu ognia. Wiadomo tylko, że najpierw pojawił się w tej części promu, w której przewożono samochody.
Dramatyczne relacje pasażerów
W wyniku tragedii zginęło 10 pasażerów jednostki. Osoby, które udało się uratować, opisywały włoskim dziennikarzom dramatyczną sytuację na pokładzie.
- Spałam, obudziła nas syrena alarmowa. Potem zaczęła się jedna wielka ucieczka - mówiła w rozmowie z "La Repubblica" 12-letnia dziewczynka, która trafiła do szpitala w Copertino.
- Przypominało to Titanica - dodawała inna nastolatka.
Wśród uratowanych osób kilkanaście ma różne obrażenia i objawy hipotermii.
Godziny w wodzie
56-letnia Teodora Douli usiłowała wraz z mężem uciec ze statku. Oboje wpadli do wody, spędzili w niej cztery godziny. - Próbowałam go ratować, ale nie dałam rady. Patrzyłam, jak umiera mój mąż. Krwawił z nosa, prawdopodobnie dlatego, że podczas skoku uderzył głową o burtę - mówiła agencji Ansa. Ciało 62-letniego Gheorgiou Douliego zostało wydobyte z wody w niedzielę.
Grecki kierowca Christos Perlis wspomina, że akcja ratunkowa była chaotyczna, a alarm pożarowy włączył się, gdy większość pasażerów była już na pokładzie.
- Płomienie paliły nas w stopy - opowiadał. Dodał, że w chwili, gdy w okolice statku doleciał pierwszy helikopter, wśród pasażerów wybuchła panika. - Wszyscy niemal skakali po sobie, by dostać się na pokład śmigłowca.
Złe warunki
Inna pasażerka, Vassiliki Tavrizelou, uratowała się wraz z dwuletnią córeczką.
- Dzieci i kobiety miały ewakuować się jako pierwsze, ale statki ratunkowe nie mogły podpłynąć bliżej z powodu deszczu i wiatru. Przez co najmniej cztery godziny czekaliśmy na pokładzie w zimnie i deszczu - relacjonowała w rozmowie z dziennikarzami. - Tuż przed rozpoczęciem ewakuacji słyszeliśmy sygnał alarmu i widzieliśmy ogień na pokładzie. Później usłyszeliśmy eksplozje.
Ewakuację utrudniały wyjątkowo złe warunki pogodowe - porywisty wiatr i wysokie fale, a także gęsty dym, wydobywający się z epicentrum pożaru. Mimo to akcja prowadzona była przez całą noc. Operacja z użyciem śmigłowców i statków ratunkowych przebiegała wyjątkowo powoli. Służby ratunkowe podkreślają, że była to walka z czasem.
"Prom był sprawny"
Prokuratura z Bari w Apulii wszczęła w poniedziałek śledztwo w sprawie nieumyślnego doprowadzenia do katastrofy morskiej z powodu pożaru. Nikomu nie postawiono dotąd zarzutów. Nie wiadomo na razie, jak doszło do wybuchu ognia.
Włoski armator promu, spółka Visemar, zadeklarował gotowość współpracy z władzami i wymiarem sprawiedliwości w celu wyjaśnienia okoliczności katastrofy i zapewnił, że jednostka była w pełni sprawna.
Wcześniej media informowały, że kontrola stanu technicznego przeprowadzona w połowie grudnia wykazała sześć usterek, w tym kłopoty z drzwiami przeciwpożarowymi. Armator wyjaśnił, że problemy te zostały rozwiązane zanim "Norman Atlantic" wyszedł w morze.
Burzliwa podróż
Do portu w Bari wpłynął w poniedziałek rano statek z 49 rozbitkami. Rejs tej jednostki przebiegał z poważnymi problemami. Około godz. 3 statek dotarł w rejon Brindisi, ale nie mógł wpłynąć do tamtejszego portu z powodu wzburzonego morza, dlatego też został skierowany do Bari. Wśród rozbitków jest dwoje nielegalnych imigrantów z Afganistanu - podała agencja Ansa.
Greckie ministerstwo żeglugi podało, że na pokładzie "Norman Atlantic" byli pasażerowie z wielu krajów - oprócz Włoch i Grecji, także z Rosji, Austrii, Węgier, Szwecji, Kanady, Ukrainy, Niemiec, Francji, Holandii i Belgii. Na liście nie ma Polaków.
Autor: MAC, dln, msz, nsz/kka,rzw//plw / Źródło: Reuteres, PAP, La Repubblica, BBC