Gruzińska prokuratura wszczęła śledztwo ws. nagrania, które pojawiło się w sieci, a na którym prawa ręka byłego prezydenta Micheila Saakaszwilego każe swoim podwładnym "przynieść dwa ciała". Sprawa dotyczy buntu w wojskowej bazie Muchrowani z maja 2009 roku.
Na nagraniu widać Wano Merabiszwilego, ówcześnie szefa MSW (później premiera), który mówi w kierunku szefa operacji specjalnych w ministerstwie oraz do kilku innych mężczyzn: - Chcę dwóch ludzi. Potrzebuję dwóch ciał. Przynieście mi te ciała. Premia jest wysoka.
Nie wiadomo, kogo na myśli miał minister, ale gruzińska prokuratura jest zdania, że może chodzić o przywódców buntu w bazie wojskowej Muchrowani. 5 maja 2009 roku, gdy nagranie miało mieć miejsce, dowódca batalionu czołgów w tej bazie wymówił posłuszeństwo władzy, co Tbilisi określiło jako wsparty przez Rosję bunt. Według portalu civil.ge, nagranie z Merabiszwilim wykonano już po stłumieniu buntu, a gdy zaczynała się obława na buntowników.
15 dni później dwóch z buntowników Lewan Amiridze i Koba Otanadze zostali ranieni podczas schwytania, a kolejny ze spiskowców Gia Krialaszwili został zastrzelony. To właśnie stanowi trop dla prokuratury, która wszczęła śledztwo ws. "bezprawnego rozkazu", który miał doprowadzić do "likwidacji" Krialaszwilego.
Merabiszwili zaprzecza oskarżeniom i twierdzi, że mówiąc o ciałach miał na myśli zwłoki rosyjskich agentów, których buntownicy mieli zabić dla zatarcia śladów po moskiewskiej inspiracji.
Otanadze i Amiridze w styczniu 2010 roku zostali skazani na 29 i 28 lat więzienia, ale w 2013 roku wyszli na wolność na mocy decyzji parlamentu (zdominowanego przez przeciwników Micheila Saakaszwilego) jako "więźniowie polityczni".
I tak już siedzi
Wano Merabiszwili jest już w areszcie od końca maja 2013 roku, gdyż jest sądzony pod zarzutami korupcji i nadużywania władzy. Odkąd w wyborach parlamentarnych w 2012 roku wygrała opozycja, której przewodził Bidzina Iwaniszwili, a on sam został premierem, wszczęto śledztwa przeciw wielu wysokiej rangi politykom i urzędnikom z otoczenia Saakaszwilego.
Oprócz Merabiszwilego w areszcie wylądowali m.in. minister zdrowia Zurab Cziaberaszwili, minister obrony Baczo Achalaja, dowódca wojska Giorgi Kalandadze. Oskarżony i odwołany ze stanowiska został także burmistrz Tbilisi Giorgi Ugulawa. Wszystkim zarzucono, że w latach 2003-2012, gdy rządzili Gruzją, dopuszczali się nadużyć władzy, korupcji, lekceważenia przepisów, łamania praw człowieka, w tym porwań, tortur i szantażu. Są nawet podejrzewani o zlecanie politycznych zabójstw, w tym byłego premiera Zaruba Żwanii, jednego z przywódców rewolucji róż z 2003 r. Oskarżani zaprzeczają i twierdzą, że to oni sami są ofiarami politycznych prześladowań ze strony nowej ekipy rządzącej, której celem jest przeprowadzenie politycznej egzekucji na Saakaszwilim.
Wrobić Saakaszwilego?
Merabisziwili zeznawał np. przed sądem, że podczas przesłuchań próbowano wymusić na nim zeznania obciążające Saakaszwilego. - Postawiono mi ultimatum: albo pomogę oskarżycielom, albo znajdę się w bardzo złej sytuacji - powiedział Merabiszwili podczas grudniowej rozprawy. - Powiedziałem jasno, że oskarżanie Saakaszwilego o korupcję jest żałosne - dodał Merabiszwili. Nowy premier Gruzji, który zastąpił Iwaniszwilego, Irakli Garibaszwili, określił zeznania Merabiszwilego jako "prowokację mającą na celu zdyskredytowanie obecnego gruzińskiego rządu". Micheil Saakaszwili, który od roku 2003 był prezydentem Gruzji przez dwie kadencje, został zastąpiony na tym stanowisku przez popieranego przez Iwaniszwilego Giorgiego Margwelaszwilego.
Stronnicy Saakaszwilego argumentują, że wszelkie dochodzenia wobec dawnych wysokich rangą urzędników mają podłoże polityczne. Opozycja oskarża wręcz Iwaniszwilego o prześladowania przeciwników politycznych. On jednak odrzuca oskarżenia.
Autor: mtom / Źródło: civil.ge, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Youtube