Postrzelonych jeszcze bili

Krwawa rozprawa z demonstracją
Krwawa rozprawa z demonstracją
YouTube
Krwawa rozprawa z demonstracjąYouTube

Demonstranci rzucają w kierunku sił porządkowych kamieniami, po chwili słychać kanonadę i w kadrze pojawiają się oddziały policji. Co najmniej jedna osoba już nie wstaje z ziemi, policjanci pałują pozostałych, a tajniacy znów sięgają po broń - w internecie pojawiło się nagranie pokazujące najprawdopodobniej rozprawę kazachstańskich sił bezpieczeństwa z demonstrantami w Żanaozen. Władze w Astanie obiecują śledztwo.

Nie wiadomo, kiedy powstało nagranie, które w sieci pojawiło się 20 grudnia. Najprawdopodobniej są to jednak zdjęcia ze starć z 16 grudnia, w których zginęło co najmniej 15 osób - jak mówią władze lub nawet kilkadziesiąt - jak twierdzą demonstranci.

Na filmie widać demonstrację rozpraszaną przez siły porządkowe na jednej z głównych ulic miasta. W tle - płomienie wydobywające się najprawdopodobniej z podpalonych budynków. W początkowych sekundach filmu można dostrzec jeszcze demonstrantów rzucających kamieniami, później kadr przesuwa się na oddziały policji z tarczami. W tle słychać kanonadę.

Po strzałach, kilka osób pada na ziemię, co najmniej jedna się już nie podniesie. Inni ludzie kulejąc, uciekają. Wtedy w kadrze pojawiają się znów policjanci. Niektórzy biją jeszcze leżących ludzi. Inni, najwyraźniej policjanci w cywilu, wyciągają broń celując w stronę uciekających. Nie wiadomo, czy oddają strzały.

Władze obiecują dochodzenie

Na nagranie zareagowały władze Kazachstanu. Ambasador w Stanach Zjednoczonych (Waszyngton jest nagraniem "głęboko zaniepokojony") oznajmił, że władze przeprowadzą dochodzenie ws. utrwalonych na filmie wydarzeń. - Jedno jest pewne, rząd jest świadom istnienia tego nagrania i na najwyższym szczeblu padło zapewnienie, że ten oraz podobne fakty zostaną sprawdzone - powiedział cytowany przez Radio Wolna Europa ambasador Erlan Idrissow.

Astana zaprosiła też do udziału w śledztwie przedstawicieli Organizacji Narodów Zjednoczonych.

"Winne rozruchów są osoby stawiające opór władzy"

W Żanaozen, ale i w Aktau, na zachodzie Kazachstanu od wielu dni trwają protesty pracowników spółek naftowych, którzy od sześciu miesięcy domagają się lepszych wynagrodzeń i warunków pracy. Niemal tysiąc pracowników zwolniono za strajki latem, lecz demonstracje nie ustały.

Władze Kazachstanu od razu orzekły, że zajścia zostały wywołane przez siły przestępcze i grupy wandali, a prezydent Nursułtan Nazarbajew wprowadził 20-dniowy stan wyjątkowy oraz godzinę policyjną. - Winne rozruchów są osoby stawiające opór władzy i ludzie, którzy schronili się za granicą przed wymiarem sprawiedliwości - napisało w specjalnie wydanym oświadczeniu ministerstwo spraw zagranicznych Kazachstanu.

CZYTAJ WIĘCEJ O KAZACHSTANIE 20 LAT PO UPADKU ZSRR

Źródło: RFE/RL, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Yooutube