Ciężki wojskowy transportowiec C-17 Globemaster III pomylił lotnisko i zamiast w swojej bazie wylądował na małym cywilnym pasie startowym. Samolot ledwo zatrzymał się przed jego końcem i wywołał wielkie poruszenie na lotnisku.
C-17 lotnictwa wojskowego USA (USAF) wracał do ojczyzny z bazy w Azji Centralnej, nie podano jakiej konkretnie. Maszyna miała na pokładzie 23 pasażerów i 19 osobową załogę oraz różne ładunki. Docelowym miejscem lądowania ciężkiego transportowca była baza Mac Dill, obok miasta Tampa na Florydzie.
Ostre hamowanie
Załoga C-17 podczas zniżania do lądowania popełniła jednak dość istotny błąd. Piloci pomylili się i wzięli za bazę Mac Dill małe lotnisko cywilne Peter O. Knight, leżące około dziesięciu kilometrów wcześniej. C-17 jest bardzo dużym samolotem, który zupełnie pusty waży około 130 ton, a w pełni załadowany nawet 260 ton.
Do bezpiecznego posadzenia takiego giganta potrzeba odpowiednio długiego pasa startowego. W bazie Mac Dill liczy on ponad trzy kilometry, co w zupełności wystarcza C-17. Na lotnisku Peter O. Knight takiego luksusu jednak nie ma i najdłuższy pas ma około kilometra. Pojawienie się C-17 wywołało więc popłoch na cywilnym lotnisku.
Załoga transportowca zdołała jednak wykorzystać jego wyjątkowe właściwości, dzięki którym można nim wylądować na bardzo krótkich nieprzygotowanych pasach. Z dużym wysiłkiem zdołała zatrzymać maszynę kilka metrów przed końcem asfaltu. - Odrobinę dalej i zaryliby w trawę - powiedział Ryan Gucwa, pilot, który miał startować pięć minut po pojawieniu się C-17 i oszołomiony z bliska oglądał całe wydarzenie.
Koniec bez problemów
Wojsko zareagowało szybko. Kilkanaście minut później z pobliskiej bazy dotarła kolumna pojazdów technicznych i wojskowi szybko zajęli się C-17. Lotnisko Peter O. Knight zostało zamknięte na siedem godzin, a z całej okolicy zjechał się tłum gapiów.
Transportowiec został obrócony, przeciągnięty na drugi koniec pasa (nie był w stanie zjechać z niego, bo wszystkie drogi są dostosowane do samolotów wielkości awionetek) i rozpoczęto jego "odchudzanie", tak aby zdołał wystartować. Po siedmiu godzinach przygotowań C-17 bez większego problemu rozpędził się i mając w zapasie ponad sto metrów wzniósł się w powietrze. Kilkanaście minut później już bez problemów wylądował w bazie Mac Dill.
Wojsko nie skomentowało sprawy w żaden sposób. Poinformowano jedynie o wszczęciu śledztwa.
Autor: mk/tr / Źródło: tampabay.com, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: USAF