W niewolniczych i wręcz nieludzkich warunkach pracowały przy zbiorze truskawek i szparagów Rumunki i Polki - poinformowała w piątek największa francuska centrala związkowa CGT. Wśród około 60 kobiet było 6 Polek, które nadzorowały pracę pozostałych pracownic.
Śledztwo w tej sprawie wszczęły już organy ścigania, a na miejscu sprawę bada francuska inspekcja pracy.
Warunki pracy z "innej epoki"
W komunikacie CGT podkreślano, że w miejscowości Brumath w Alzacji panowały warunki pracy niczym z "innej epoki", a kobiety otrzymywały tylko kilka eurocentów za kilogram zbiorów. "Niektóre z nich za 10 dni pracy otrzymywały 6 euro zapłaty" - napisało CGT.
Kobiety ulokowane były w budynkach "przypominających klatki z sanitariatami" na ogrodzonym terenie - podała związkowa centrala.
Polki nadzorowały Rumunki
Jak powiedziała PAP wicekonsul RP w Lille Pia Libicka, pracujące przy zbiorach Polki były traktowane dużo lepiej od Rumunek.
- Zadaniem Polek na farmie był nadzór nad rumuńskimi robotnicami - powiedziała Libicka i dodała, że dopiero dalsze śledztwo pozwoli ustalić, jaka była dokładnie sytuacja i rola polskich kobiet w tym "obozie pracy".
Rumunki wyjeżdżają, Polki zostają
Francuska inspekcja pracy wie o całej sprawie, ale nie podała wielu szczegółów. - Poinformowano nas, udaliśmy się na miejsce i uczyniliśmy, co konieczne. Sprawa idzie swoim torem - powiedziało źródło w inspekcji.
Według CGT, kilkadziesiąt rumuńskich robotnic przewieziono już w tym tygodniu do ich kraju, gdyż odmówiły pracy w nieludzkich warunkach. Zatrudnione Polki przebywają wciąż na farmie. Według konsulatu z Lille, zadeklarowały one, że wolą zostać we Francji.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24