"Policzone dni tych, którzy zatrzymali Mladicia"


Kilka tysięcy sympatyków generała Ratko Mladicia, zatrzymanego w czwartek w Serbii, manifestowało we wtorek w Banja Luce - stolicy Republiki Serbskiej w składzie Bośni i Hercegowiny - przeciwko aresztowaniu Mladicia.

- Generale, bądź silny. Sprawiedliwość jest po naszej stronie. Żołnierze są z tobą - głosił transparent demonstrantów zgromadzonych na placu centralnym w Banja Luce. Ludzie krzyczeli "Mladić to bohater. Nikt nie jest winny przed wyrokiem sądu" i "Mladić to symbol naszej wolności". Obok zdjęć aresztowanego generała widać było również podobizny Radovana Karadzica, aresztowanego w 2008 roku.

Według organizatorów manifestacji miały się one odbyć też innych miastach Republiki Serbskiej.

"Nie będzie nam Europa mówić, kto jest zbrodniarzem, a kto bohaterem"

Związek serbskich weteranów konfliktu zbrojnego w Bośni i Hercegowinie w latach 1992-1995 utrzymuje, że w demonstracjach przeciwko aresztowaniu byłego dowódcy sił Serbów bośniackich uczestniczyło dotychczas ok. 10 tys. osób.

- Zawsze będziemy sławić go jako bohatera. Nie będzie nam Europa mówić, kto jest zbrodniarzem wojennym, a kto - naszym bohaterem - powiedział AFP jeden z dawnych żołnierzy.

- Policzone są dni tych, którzy zatrzymali Mladicia - głosił jeden z transparentów.

- Serbia traktuje nas jak macocha. Co jeszcze zechcą sprzedać, żeby wejść do Unii Europejskiej? - mówił inny były wojskowy.

Ekstradycja do Hagi - w ciągu najbliższych godzin

Ratko Mladicia - byłego dowódcę sił Serbów bośniackich, poszukiwanego za zbrodnie wojenne w czasie konfliktu w Bośni i Hercegowinie (1992-1995), zatrzymano w czwartek w Serbii. Jest oskarżony m.in. o masakrę ok. 8 tysięcy Muzułmanów w lipcu 1995 roku w Srebrenicy. Ma zostać odesłany do trybunału ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii.

Jednym z warunków stawianych krajom bałkańskim, w tym Serbii, w procesie negocjacji umów stowarzyszeniowych i członkostwa w UE jest współpraca z oenzetowskim trybunałem ds. zbrodni wojennych w byłej Jugosławii.

Źródło: PAP, lex.pl