Oburzenie wywołały informacje, że policja z południowej Florydy podczas ćwiczeń na strzelnicy zamiast tradycyjnych tarcz używa zdjęć podejrzanych. Szef policji broni jednak swoich podwładnych.
Odkrycia na strzelnicy w Medley w hrabstwie Miami-Dade dokonała sierżant Valerie Deant, kiedy razem z kolegami z Gwardii Narodowej odbywała tam coroczne testy strzelnicze. Zamiast tarcz strzelniczych wisiały zdjęcia sześciu aresztowanych mężczyzn. Wszyscy byli czarnoskórzy. Zdjęcia pozostawili snajperzy z policji w North Miami Beach, którzy wcześniej korzystali ze strzelnicy.
Jeszcze większe oburzenie sierżant Deant wywołał fakt, że na jednym ze zdjęć był jej brat Woody Deant, który 15 lat temu został aresztowany w związku z nielegalnym wyścigiem samochodowym, w którym zginęły dwie osoby. Chłopak spędził w więzieniu cztery lata.
- Zdjęcia były podziurawione przez kule. Jeden otwór miałem na czole, drugi w oku. Odebrało mi mowę - mówi Woody Deant, któremu wszystko opisała dokładnie siostra.
Szef wydziału broni podwładnych
Miasto Medley, które jest właścicielem strzelnicy, podkreśla, że jego urzędnicy nie wybierają tarcz, z których korzysta wojsko i policja.
Szef policji w North Miami Beac J. Scott Dennis przyznaje, że jego podwładni mogli lepiej ocenić jakie cele wybierają. Broni jednak faktu, że jego podwładni wybrali zdjęcia podejrzanych, mówiąc, że jest to powszechnie stosowana technika. Federalne i stanowe organy ścigania nie potwierdzają jednak tych informacji. Źródła telewizji NBC 6, która przedstawiła historię, mówią, że podczas ćwiczeń używane są wyłącznie tarcze strzelnicze.
J. Scott Dennis nie komentuje faktu, że na zdjęciach byli sami Afroamerykanie. Twierdzi, że podczas ćwiczeń policja korzysta też ze zdjęć białych i Latynosów. Dodaje, że jego wydział wciąż będzie korzystał ze zdjęć jako tarcz strzelniczych.
Autor: kło//gak / Źródło: NBC 6 South Florida
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia,Twitter | Aeroplanepics