Prawie 60 "polarnych niedźwiedzi" wdarło się w Edynburgu do siedziby pewnej firmy wydobywającej ropę naftową. Mowa oczywiście o aktywistach Greenpeace, którzy chcieli w ten sposób zdobyć plan awaryjny Cairn Energy na wypadek wycieku ropy, której przedsiębiorstwo poszukuje i wydobywa.
Greenpeace już miesiąc temu prosiła Cairn Energy, by przedstawiła swoje plany działania, na wypadek wycieku ropy podczas jej wydobywania na Grenlandii. Ponieważ firma nie spełniła prośby "niedźwiedzie" pojawiły się w jej siedzibie w Edynburgu.
Na miejscu działaczom Greenpeace znów nic nie udało się wskórać, musieli więc na podłodze i przykuli się do siebie na korytarzu budynku.
Grenlandia - punkt honoru ekologów
Od czasu wycieku oleju w Zatoce Meksykańskiej, z powodu wybuchu na platformie Deepwater Horizon, organizacje ekologiczne postawiły sobie za punkt honoru dbanie o bezpieczeństwo odwiertów na Grenlandii.
Greenpeace próbowało nawet zablokować tworzenie tam odwiertów przez Cairn Energy. Doszło do procesu, w którym holenderski sąd uznał, że ekolodzy powinni powstrzymać się przed dalszym tego typu działaniem. Jeśli aktywiści nie zastosują się do wyroku organizacja będzie musiała zapłacić za każdy dzień zwłoki w wydobyciu od 50 tys. euro do nawet miliona.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters (fot. PAP/EPA)