Szwajcarskie władze odmówiły wydania Stanom Zjednoczonym Romana Polańskiego, gdyż przestał już on być zakładnikiem napiętych relacji między Waszyngtonem a Genewą - twierdzi we wtorek francuski dziennik "Liberation".
Dziennik uważa, że zwolnienie Polańskiego to efekt polepszenia się relacji na linii Berno - Waszyngton. Sytuacja wyglądała zupełnie inaczej w momencie zatrzymania reżysera we wrześniu 2009 roku. Wtedy Szwajcaria i USA starły się w sprawie tajemnicy bankowej.
Zakładnik sporów bankowych
"Amerykański wymiar sprawiedliwości domagał się wówczas listy nazwisk tysięcy grzeszników podatkowych, którzy ukryli swoje majątki w Szwajcarii. Choć nigdy nie ustalono najmniejszego bezpośredniego związku między obu sprawami, można przypuszczać, że szwajcarska gorliwość w zatrzymaniu Polańskiego nie była wolna od chęci udowodnienia, że tamtejszy wymiar sprawiedliwości potrafi "współpracować", jeśli to tylko konieczne", pisze gazeta.
"Liberation" powołuje się na opinię "środowiska prawniczego z Zurychu", według którego "Szwajcaria, zatrzymując Polańskiego, chciała zyskać na czasie, aby doprowadzić do końca negocjacje podatkowe z Waszyngtonem".
Plany na przyszłość
Główne francuskie dzienniki donoszą obszernie o wypuszczeniu na wolność twórcy "Pianisty", pisząc m.in. o jego najbliższych planach zawodowych. "Le Figaro" twierdzi, że reżyser zamierza wkrótce w Paryżu zająć się filmową adaptacją sztuki francuskiej pisarki Yasminy Rezy "Dieu de carnage".
Źródło: PAP