W zabezpieczaniu transportu odpadów radioaktywnych z Francji do Niemiec brali udział "gościnnie" także policjanci z Polski - ujawniła agencja dpa. 123 tony odpadów z niemieckich elektrowni, przerobionych w La Hague we Francji, dostarczono w miniony wtorek do magazynu w Gorleben w Dolnej Saksonii. Operacja trwała ponad 90 godzin i spotkała się z największymi od wielu lat protestami.
Minister spraw wewnętrznych Dolnej Saksonii Klaus Engemann powiedział, że w dużych operacjach policyjnych funkcjonariusze z innych krajów regularnie uczestniczą jako goście. Obok funkcjonariuszy z Polski, operację wspierali także policjanci z Francji, Holandii i Chorwacji. Chorwaci byli w mundurach policyjnych, ale bez broni i bez hełmów. Policjanci z Polski i z Holandii byli w cywilu.
Agencja dpa nie podaje żadnych szczegółów, dotyczących udziału zagranicznych policjantów, w tym polskich, w zabezpieczaniu przejazdu pociągu z odpadami radioaktywnymi.
Transport z przeszkodami
123 tony odpadów radioaktywnych po przerobionym w La Hague niemieckim zużytym paliwie reaktorowym, przeładowano na ciężarówki na stacji Danneberg i dostarczono w miniony wtorek do magazynu w Gorleben w Dolnej Saksonii. Na trasie pociągu protestowały tysiące przeciwników energii atomowej. Blokady na torach kilkakrotnie zmuszały pociąg do postojów.
W tym roku protesty przeciwko transportowi przerobionych we Francji odpadów po zużytym niemieckim paliwie nuklearnym były najintensywniejsze i najliczniejsze od wielu lat. Przyczyną jest niezadowolenie dużej części niemieckiej opinii publicznej z decyzji chadecko-liberalnej koalicji rządzącej o wydłużeniu okresu eksploatacji 17 niemieckich elektrowni atomowych o średnio 12 lat.
Źródło: PAP