Posłowie polskiego parlamentu sygnowali wniosek do Komitetu Noblowskiego o rejestrację kandydatury białoruskiego opozycjonisty Alesia Bialackiego do Pokojowej Nagrody Nobla. W inicjatywę zaangażowały się zaskakująco zgodnie zarówno PO, jak i PiS. Wniosek spotkał się z bardzo pozytywną reakcją białoruskiej opozycji.
- Zainicjowaliśmy akcję zbierania podpisów pod ideą przyznania nagrody Nobla dla Alesia Bialackiego. Spotkało się to z dużym poparciem parlamentarzystów z różnych krajów - powiedział w piątek na konferencji prasowej w Sejmie poseł PO Andrzej Halicki, który ostatnio został wybrany na wiceprzewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
Wspólna inicjatywa
Halicki dodał, że Rada Europy przyjęła w tym tygodniu deklarację o wsparciu pomysłu przyznania Bialackiemu Nobla. Podkreślił, że jest w niej również zawarte żądanie wypuszczenia więźniów politycznych na Białorusi. - Oczekujemy tego gestu. Aleś Bialacki symbolicznie reprezentuje wszystkich represjonowanych - stwierdził Halicki.
- Nie ma w Europie miejsca na gułagi. Kto jest demokratą i Europejczykiem, musi aktywnie przeciwstawić się temu, co dzieje się w tym kraju - podkreślił poseł PO.
Prezes Fundacji Wolność i Demokracja Tomasz Pisula podziękował m.in. Halickiemu oraz posłowi PiS Adamowi Lipińskiemu za zbieranie podpisów pod wnioskiem. Udało się zgromadzić ich 170, w tym ”prawie całego PiS i sporej części PO”. Poinformował też, że w piątek wysłał wniosek do komitetu noblowskiego.
Promyk nadziei
Jeden z twórców opozycyjnej partii Białoruski Front Narodowy, fizyk Jury Chadyka powiedział Radiu Swaboda, że wniosek stanowi ”wielkie wsparcie dla białoruskiej społeczności demokratycznej”. - Nie sądzę, żeby Łukaszenka wypuścił Alesia od wpływem tego wniosku. Ale jeśli Bialacki dostanie tę nagrodę, jego sytuacja stanie się zupełnie niezrozumiała. Powinniśmy być bardzo wdzięczni polskiemu Sejmowi za jego decyzję - oznajmił Chadyka.
Były kandydat na prezydenta Białorusi z 2010 r. Uładzimir Niaklajeu wyraził przekonanie, że byłoby wspaniale, gdyby przedstawiciel Białorusi dostał Nobla. - To przyniesie korzyść nam wszystkim - narodowi i krajowi. A najbardziej przyszłości naszego kraju, na który dzięki temu zostanie zwrócona większa uwaga społeczności międzynarodowej - powiedział.
Białoruska opozycjonistka Natalla Radzina z portalu Karta'97 powiedziała, że wniosek o przyznaniu Nagrody Nobla dla Bialackiego jest nie tylko w uznaniu za jego działalność w obronie praw człowieka. - To jest wsparcie całego narodu białoruskiego - podkreśliła. - Problem Białorusi nie polega na tym, że w tym kraju więzieni są ludzie. Problem polega na tym, że tych ludzi się tam zabija. Powinniśmy zrozumieć, że w naszych rękach jest ich los - dodała.
Ostre prawo
Bialacki, szef Centrum Praw Człowieka ”Wiasna”, został skazany na 4,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym rygorze wraz z konfiskatą mienia. Sąd uznał, że nie zapłacił podatków od kwot przechowywanych na kontach bankowych w Polsce i na Litwie. Sam Bialacki nie przyznał się w sądzie do winy, argumentując, że pieniądze nie były jego dochodem, a przekazywane były przez zagraniczne fundacje na działalność w sferze obrony praw człowieka.
Białoruski opozycjonista jest wiceprzewodniczącym Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka z siedzibą w Paryżu, honorowym obywatelem Genui. Był już nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla, w 2007 roku znalazł się na tzw. krótkiej liście.
W październiku na Białorusi powołany został międzynarodowy komitet działający na rzecz Nobla dla Bialackiego. Ostateczny termin zgłaszania nominacji upływa 31 stycznia.
mk/fac
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24