Ochrona lotniska wojskowego Kolonia/Bonn ma wielki powód do wstydu. Na teren zamknięty, gdzie parkują maszyny niemieckiej floty rządowej wdarł się półnagi mężczyzna odurzony marihuaną. Nie tylko nie został zatrzymany, ale dostał się do kokpitu jednego z samolotów Angeli Merkel, którym następnie próbował odlecieć.
Jak pisze "Deutsche Welle" powołując się na niemieckie media, incydent miał miejsce około godziny 20 w czwartek. Teraz sprawą zajmuje się prokuratura, która podała szczegóły trwającej około dwóch godzin "przygody" nie do końca kontrolującego się intruza.
Wyprawa życia
Sprawcą zamieszania i zawstydzenia ochrony lotniska jest 24-letni Niemiec tureckiego pochodzenia, Volkan T. Będący pod wpływem marihuany i wykazujący "cechy niezrównoważenia umysłowego" mężczyzna niezauważony przedostał się na teren lotniska Kolonia/Bonn, a następnie wszedł na dodatkowo strzeżoną część wojskową, gdzie stacjonuje specjalna jednostka Luftwaffe odpowiedzialna za przewóz najważniejszych osób w państwie.
Volkan wybrał sobie za cel rządowego Airbusa A319CJ, którym na krótsze wyprawy lata między innymi Angela Merkel. 24-latkowi udało się dostać do kokpitu i zasiąść za sterami samolotu. Miał następnie wytrwale manipulować sterami i licznymi przyciskami, rzekomo próbując uruchomić silniki.
Na szczęście samego Volkana i niemieckich podatników, samolot był pozbawiony zasilania. Intruzowi udało się jednak uruchomić awaryjny nadajnik ratunkowy, którego sygnał wywołał popłoch na lotnisku.
Obsługa, która popędziła do samolotu, znalazła drzwi do kokpitu zamknięte od środka. Ich sforsowanie nie było prostą sprawą, bowiem od zamachów z 11 września są one specjalnie wzmocnione, tak aby dostanie się do kabiny pilotów było maksymalnie trudne.
Długotrwałe skutki
Ostatecznie do kokpitu udało się wedrzeć wezwanym na miejsce antyterrorystom. Funkcjonariusze zastali niedoszłego pilota w samych slipkach. 24-latka zatrzymano, ale prawdopodobnie zostanie wysłany do zakładu psychiatrycznego.
Jak podają niemieckie gazety, usunięcie szkód wywołanych wycieczką Volkana T. może zająć kilka tygodni i kosztować tysiące euro. Trzeba chociażby naprawić uszkodzone drzwi do kokpitu i dokładnie zbadać, czy chaotyczne manipulowanie przyciskami nie uszkodziło systemów maszyny.
Niemal na pewno najwięcej problemów czeka jednak osoby odpowiedzialne za ochronę lotniska. Przedostanie się niespełna rozumu mężczyzny do samolotów rządowych powinno być teoretycznie niemożliwe.
Autor: mk/iga / Źródło: Deutsche Welle, focus.de
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA) | Timo Breidenstein