Po Iraku będzie Afganistan


Po tym, jak Barack Obama zapowiedział wycofanie wojsk z Iraku, nadszedł czas na decyzje w sprawie innego Afganistanu. Na razie Barack Obama zwiększa tam kontyngent, ale do czasu. Prezydent USA rozwiewa wątpliwości: Amerykanie wycofają swoją armię również z tego kraju.

- Stany Zjednoczone nie zamierzają utrzymywać "długoterminowej" obecności wojskowej w Afganistanie, mimo ostatniej decyzji wysłania dodatkowych żołnierzy do tego kraju - oświadczył w piątek w wywiadzie dla telewizji PBS Obama. - Jedną ze spraw, które - jak uważam - powinniśmy zakomunikować Afganistanowi to to, że nie mamy żadnego interesu, ani aspiracji pozostawania tam długo - dodał.

"Bo nas odrzucą"

Na koniec odwołał się do historii tego kraju. - Jak wiecie, Afganistan ma długą historię odrzucania tych, których uważa za siły okupacyjne i musimy o tym pamiętać opracowując naszą strategię - powiedział.

Mimo zapowiedzi o wycofaniu się z Afganistanu, Amerykanie chcą najpierw rozprawić się ze swoimi wrogami w tym kraju. Do znajdujących się obecnie w Afganistanie 38 tysięcy żołnierzy niebawem dołączy kolejne 17 tysięcy. Obama stwierdził, że głównym celem US Army w Afganistanie jest zapewnienie bezpieczeństwa Amerykanów. - Sądzę, że więcej osiągniemy środkami dyplomatycznymi i poprzez współdziałanie z lokalnymi siłami niż przez stosowanie samej tylko siły - dodał.

Tu bez dat

O Iraku prezydent już powiedział, że całkowite wycofanie wojsk nastąpi do 2011 r. Z Afganistanem natomiast nie jest tak konkretnie - "wycofamy się tak szybko, jak tylko będzie to możliwe", ale tak, że "nie doprowadzi to do sytuacji umożliwiającej ataki terrorystyczne na Stany Zjednoczone" - deklaruje Obama.

Niekonkretna wypowiedź Obamy może być próbą zatarcia złego wrażenia, jakie zapowiedź wysłania posiłków do Afganistanu zrobiła na lewym skrzydle Partii Demokratycznej, z której wywodzi się Obama. Zdaniem niektórych jej polityków, zwiększenie kontyngentu w tym kraju może doprowadzić do podobnej sytuacji, jaka zaistniała swego czasu w Wietnamie.

Źródło: PAP