Najpierw cyklon, teraz powódź. Po wtorkowych wichurach w zachodnich Indiach i Bangladeszu przez ostatnie dwie doby lał bardzo silny deszcz, który skończył się powodziami i błotnymi lawinami, utrudniającymi poszukiwanie zaginionych. Według oficjalnych danych, cyklon pochłonął już co najmniej 191 osób.
Cyklon Aila, który niósł ze sobą opady i wichury o prędkości 80-90 kilometrów na godzinę, we wtorek uderzył z największą siłą. W chwilę zmiótł z powierzchni ziemi ponad trzy tysiące budynków w 300 wsiach indyjskiego stanu Bengalu Zachodniego, gdzie zginęło co najmniej 68 osób.
Błoto, ulewy i tygrysy
W następne dni wiatr nieco się uspokoił, ale nadal nie przestawał lać deszcz. Opady spowodowały powodzie i błotne lawiny, które pochłonęły kolejne ofiary i w znaczącym stopniu utrudniły akcję ratunkową w obu krajach.
Na dotkniętych cyklonem terenach mało kto ma dach nad głową, brakuje także żywności. Zniszczone są linie energetyczne i telefoniczne w znacznej części stanu.
W Delcie Gangesu, niedaleko granicy z Bangladeszem ucierpiał też park narodowy Sundarbans, w którym żyje kilkaset tygrysów bengalskich.
Władze Bangladeszu informują o co najmniej 191 śmiertelnych ofiarach cyklonu, a ta liczba prawdopodobnie będzie wzrastać.
Źródło: APTN