- Norweski samochodowiec Hoegh St. Petersburg dopłynął w rejon poszukiwań rzekomych szczątków zaginionego boeinga - podał armator jednostki. Statek płynął z Madagaskaru do Melbourne, gdy australijskie władze poprosiły go o włączenie się w poszukiwania. W czwartek Australijska Rada Bezpieczeństwa Morskiego udostępniła zdjęcia satelitarne dwóch obiektów unoszących się na wodzie ok. 2,6 tys. km od wybrzeży Australii. Jeden z nich ma około 24 m, a drugi 5 m i mogą być one szczątkami zaginionego samolotu.
- Dostaliśmy prośbę od władz australijskich, by wziąć udział w poszukiwaniach i będziemy w nich uczestniczyć tak długo, jak będzie to potrzebne - powiedział Kristian Olsen, rzecznik armatora. To pierwszy statek, który dotarł w nowy obszar poszukiwań.
- Gdy otrzymaliśmy prośbę o wsparcie, zgodziliśmy się. Chcemy pomóc odnaleźć pasażerów i szczątki samolotu - powiedział na późniejszej konferencji prasowej inny przedstawiciel armatora.
Dziesiątki jednostek ruszyło na poszukiwania
Wcześniej na konferencji prasowej malezyjskiego rządu, która odbyła się o godz. 10.30 polskiego czasu minister transportu tego kraju wyliczał z kolei, jakie siły zostały zaangażowane w poszukiwania samolotu. W tzw. korytarzu północnym, a więc terenie pomiędzy Malezją, Tajlandią, Wietnamem i Chinami wciąż pływa 18 okrętów i lata 9 samolotów i 6 helikopterów. W korytarzu południowym rozciągającym się na zachód od Cieśniny Malakka i dalej w dół w kierunku wybrzeży Indonezji działa tymczasem ponad 50 samolotów.
Minister dodał też, że w rejon wskazany na zdjęciach satelitarnych poleciał m.in. australijski Hercules i tam zrzucił na wody Oceanu Indyjskiego boje radiolokacyjne, dzięki którym naukowcy będą śledzić ruch wód w okolicy i nad ranem wznowią poszukiwania w odpowiednim miejscu.
- W Tajlandii i Wietnamie służby ratunkowe przeszukują dżunglę na lądzie i z powietrza. Zdjęcia robi też stale 21 satelitów - dodał minister.
Póki co jednak poszukiwania w rejonie wskazanym na zdjęciach z satelity są mocno utrudnione przez pogodę. Jak podał John Young z Australijskiej Rady Bezpieczeństwa Morskiego, australijski samolot Orion, który dotarł już na miejsce, nie jest w stanie zlokalizować szczątków przez bardzo słabą widoczność. Wcześniej Young mówił, że widziane z satelity obiekty to "prawdopodobnie najmocniejszy trop, jaki mamy".
Tysiące kilometrów dalej
Obiekty, które mogą być szczątkami zaginionego samolotu malezyjskich linii lotniczych, zlokalizowano około 2600 km na południowy zachód od australijskiego miasta Perth.
To miejsce położone tysiące kilometrów od obszarów objętych dotychczasowymi poszukiwaniami. Te były prowadzone wokół wybrzeży Malezji, Tajlandii, Indonezji i Chin, bo samolot lecący z Kuala Lumpur miał dotrzeć do Pekinu.
Informację o namierzeniu przez satelity domniemanych szczątków boeinga 777 przekazał w parlamencie w Canberze premier Australii.
Wysłali samoloty rozpoznawcze
- Nowe i wiarygodne informacje wyszły na światło dzienne w sprawie poszukiwań lotu MH370 Malaysia Airlines na południu Oceanu Indyjskiego - powiedział Tony Abbott. Dodał jednak, że "zlokalizowanie tych obiektów będzie niezmiernie trudne i może się okazać, że nie mają związku z poszukiwaniami MH370".
Abbott dodał, że jest już po rozmowie ze swoim malezyjskim odpowiednikiem. Ze strony malezyjskiej "odkrycie" skomentował minister transportu. - Mogę potwierdzić, że mamy nowy ślad - powiedział Hishammuddin Hussein.
Większy obiekt ma 24 metry
Eksperci Australijskiej Agencji Bezpieczeństwa Morskiego zastrzegli, że zdjęcia satelitarne obu obiektów są niewyraźne. Na razie udało się ustalić, że są one dużych rozmiarów - jeden ma ok. 24 metrów długości, drugi - ok. 5 metrów. Według AMSA w pobliżu mogą znajdować się także inne obiekty.
Young zaznaczył też, że tajemnicze obiekty mogą okazać się np. szczątkami jednego z wielu kontenerów, które często spadają z pokładów frachtowców pływających na tej trasie. - Powstrzymamy się od wydawania sądów do czasu zbadania tych obiektów z bliska - powiedział ekspert.
"Obiekt dużych rozmiarów" na radarze
W środę tuż po godz. 8.00 czasu polskiego CNN, powołując się na stację ABC poinformowało, że radar na pokładzie jednego z samolotów rozpoznawczych zbliżających się do wskazanego przez Australijczyków miejsca, wykrył przed sobą "obiekt dużych rozmiarów", co sugeruje, że "coś się znajduje pod powierzchnią wody".
#MH370 Flight crew in Indian Ocean reports radar hits of ”significant size,” indicating something below water\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\'s surface, ABC News says.
— CNN Breaking News (@cnnbrk) marzec 20, 2014
Earlier image shows US Navy P-8 before it took off to search for unidentified objects - @WrightUps is on board: pic.twitter.com/Ftpu5QazI9
— ABC News (@ABC) marzec 20, 2014
LIVE: Australian officials to hold news conference on update in search for Flight MH370: http://t.co/IAlteXIfkX pic.twitter.com/0pmiK0nvx5
— ABC News (@ABC) marzec 20, 2014
Zginął z radarów
Boeing 777 Malaysia Airlines z 239 osobami na pokładzie zniknął z radarów 8 marca, mniej niż godzinę po starcie z lotniska w stolicy Malezji, Kuala Lumpur. Samolot leciał do Pekinu. Koordynowane przez Malezję poszukiwania prowadzone przez wiele państw dotychczas nie przyniosły żadnych rezultatów.
Autor: pk, adso/mtom,jk / Źródło: BBC News, PAP