"Pierwsza wojna etniczna". 37 rannych

Aktualizacja:

37 rannych, w tym 18 policjantów - to najnowszy bilans gwałtownych zamieszek w miasteczku Rosarno, w którym panuje coraz większy chaos. Od trzech dni trwa tam gwałtowny bunt setek imigrantów z krajów Trzeciego Świata przeciwko warunkom pracy i życia w gospodarstwach rolnych oraz traktowaniu. W piątek po południu doszło do strzelaniny między mieszkańcami a afrykańskimi robotnikami.

Mieszkańcy Rosarno wyszli na ulice w piątek, by zaprotestować przeciwko rebelii imigrantów i zażądać stanowczych działań ze strony policji. Podczas starć między miejscową ludnością a przybyszami z Trzeciego Świata dwóch z nich zostało zranionych z broni myśliwskiej.

Włoskie media używają na określenie wydarzeń z Kalabrii bardzo mocnych słów. Piszą na przykład o "pierwszej we Włoszech wojnie etnicznej". W reakcji na falę przemocy MSW postanowiło wysłać do Rosarno dodatkowe siły policji.

Początek rebelii

Rebelia imigrantów rozpoczęła się po tym, gdy w czwartek dwóch z nich zostało zranionych z broni palnej. Wszystko wskazuje na to, że ogień do nich oddali miejscowi przestępcy. Nie wyklucza się, że zrobili to "dla zabawy".

Afrykańscy imigranci, zatrudnieni przy zbiorze warzyw oraz owoców i żyjący w fatalnych czy wręcz nieludzkich warunkach na terenie gospodarstw rolnych, zareagowali w niezwykle gwałtowny sposób na tę, jak się podkreśla, kolejną prowokację.

Wyszli na ulice niszcząc wszystko, co znalazło się na ich drodze. Rosarno wyglądało w piątek jak po bitwie ulicznej: setki spalonych samochodów, fala zniszczeń. Rannych jest kilkadziesiąt osób. Sześciu sprawców wandalizmu i przemocy zatrzymano.

Bunt narastał

Piątkowa włoska prasa zwracała uwagę na to, że bunt wśród imigrantów narastał od dawna, zaś kolejny atak na nich był iskrą, która wywołała pożar. Nielegalni imigranci wegetują od lat w gospodarstwach, kontrolowanych przez kalabryjską mafię - ndranghetę. Są oszukiwani, otrzymują głodowe zarobki.

Minister spraw wewnętrznych Roberto Maroni komentując w piątek wydarzenia w Rosarno oświadczył, że jednym z powodów zamieszek jest tolerancja dla nielegalnej imigracji, która wymknęła się spod kontroli.

- Przez te wszystkie lata, bez podjęcia żadnych skutecznych działań, tolerowana była nielegalna imigracja, która z jednej strony doprowadziła do wzrostu przestępczości, a z drugiej do sytuacji ciężkiego poniżenia, jak ta w Rosarno - ocenił szef MSW, inicjator surowych przepisów, wprowadzonych w życie w ramach walki z nielegalną imigracją.

Źródło: PAP