Najbardziej prawdopodobną przyczyną wypadku samolotu, który w poniedziałek rozbił się na Malcie, był błąd ludzki lub usterka techniczna - oświadczył w parlamencie premier Malty. Tymczasem nie do końca jest jasne, kto właściwie był na pokładzie samolotu. Strona maltańska mówi o celnikach, podczas gdy Francuzi poinformowali o śmierci trzech przedstawicieli ministerstwa obrony.
Samolot rozbił się w poniedziałek na Malcie tuż po starcie. Jak oświadczył minister Jean-Yves Le Drian, maszyna pełniła "misję rozpoznawczą na Morzu Śródziemnym dla francuskiego ministerstwa obrony" - oświadczył minister obrony Francji Jean-Yves Le Drian. Zapowiedziano wewnętrzne śledztwo ws. katastrofy, w której zginęło pięć osób.
Jak sprecyzowano w komunikacie francuskiego resortu obrony, ofiary śmiertelne to trzej przedstawiciele ministerstwa i dwaj pracownicy przedsiębiorstwa lotniczego CAE. W komunikacie napisano, że otwarto śledztwo "mające na celu wyjaśnienie przyczyn wypadku, w koordynacji z władzami lokalnymi".
Z kolei maltański rząd przekazał, że samolot, który uległ katastrofie, leciał na wybrzeże Libii z misją monitorowania szlaków przemytu migrantów dla francuskiego rządu. Według maltańskich władz wszystkie ofiary śmiertelne były Francuzami.
Premier: błąd ludzki, usterka techniczna
Premier Joseph Muscat w poniedziałek wieczorem przedstawił w parlamencie wstępny raport z katastrofy. Oświadczył, że zdjęcia z miejsca katastrofy wyraźnie pokazują, że nie doszło do eksplozji na pokładzie samolotu, choć - jak zaznaczył - tylko w wyniku pełnego śledztwa będzie można ustalić przyczynę katastrofy.
- Eksperci lotniczy jak dotąd wskazują, że nie doszło do przestępstwa. Najbardziej prawdopodobne jest to, że wypadek spowodowała usterka lub błąd ludzki, choć na tym etapie nic nie może być wyeliminowane - powiedział parlamentarzystom.
Premier wystąpił w parlamencie po tym, jak opozycja wezwała go do wyjawienia szczegółów katastrofy i poinformowania, dlaczego samolot znalazł się na Malcie i jaki był cel jego podróży.
Eksperci: problem techniczny
"Times of Malta" pisze, że z filmu przedstawiającego katastrofę i relacji świadków - maltańskich żołnierzy i dwóch pilotów komercyjnych linii lotniczych - także wynika, że nie było żadnej eksplozji w powietrzu. Eksperci znający się na lotnictwie wskazują raczej na usterkę techniczną.
Na miejscu katastrofy odnaleziono już ciała pięciu mężczyzn, którzy zginęli w katastrofie.
Szef MSW Carmelo Abela oświadczył, że samolot nie miał lądować na Malcie. Media podają, że maszyna kierowała się do Libii.
Nie wiedzą, kto był na pokładzie?
Rząd Malty twierdzi, że lot był częścią misji obserwacyjnej, w ramach której Francuzi śledzą trasy przemytu narkotyków i ludzi. Misja taka trwa od 5 miesięcy, a Malta zapewnia Paryżowi pomoc logistyczną.
Muscat powiedział, że samolot leciał do Misraty w Libii. Oświadczył, że operacja była prowadzona przez francuskich celników.
Stoi to w sprzeczności - jak pisze "The Times of Malta" - z tym, co mówią Francuzi. Minister obrony Francji oświadczył bowiem, że trzy osoby były przedstawicielami ministerstwa. Premier oświadczył, że dotychczas rządy dobrze współpracowały ze sobą. Zapowiedział jednak, że nie wyklucza śledztwa, by ustalić fakty w tej sprawie.
Muscat oświadczył, że rząd pracuje w imię jak najlepszych interesów kraju i zgodnie z konstytucją, podobnie jak poprzedni rząd, który wydał zgodę na loty nadzwyczajne.
Autor: pk\mtom / Źródło: The Times of Malta