Po kolejnym nieudanym wystrzeleniu rakiety z satelitą na pokładzie Korea Północna nie ma zamiaru się poddać. - Będziemy nadal korzystać z naszego prawa do przestrzeni kosmicznej - oświadczyło MSZ w Phenianie, pomimo ostrej krytyki międzynarodowej związanej z odpaleniem rakiety Unha-3.
Do nieudanego startu ostatniej pólnocnokoreańskiej rakiety doszło w minionym tygodniu. Phenian zapewniał, że lot miał wyłącznie cele naukowe, a Unha-3 miała wynieść na orbitę satelitę. Większość krajów jest jednak przekonana, że był to zakamuflowany test rakiety balistycznej Taepodong-2. Odpalenie zostało zdecydowanie potępione przez ONZ, jako naruszenie wcześniejszych rezolucji nakazujących Korei Północnej zaprzestanie prób rakiet dalekiego zasięgu.
Prawo do walki o kosmos
Niezależnie od oceny i prawdziwej misji Unha-3, rakieta nie spełniła pokładanych w niej nadziei i doznała poważnej awarii po około minucie lotu, w wyniku której rozpadła się na części, po czym spadła do morza. Niepowodzeniem skończyły się również wszystkie wcześniejsze próby osiągnięcia orbity i testy rakiet Taepodong-2.
Pomimo tego Phenian ma zamiar nadal inwestować w "podbój kosmosu". - Zgodnie z założeniami narodowego programu kosmicznego będziemy kontynuować wystrzeliwanie różnych satelitów, w tym geostacjonarnych, które są niezbędne do rozwoju ekonomicznego kraju - napisano w oficjalnym oświadczeniu MSZ.
Według Korei Północnej, zasada wolnego dostępu i podboju kosmosu jest ważniejsza od rezolucji ONZ, które zabraniają Phenianowi wykorzystywania rakiet dalekiego zasięgu, niezbędnych do osiągnięcia orbity.
Koniec porozumień
Równocześnie północnokoreański MSZ oświadczył, iż oficjalnie zrywa porozumienie zawarte z USA w lutym. Na jego mocy Phenian miał się powstrzymać od rozwoju broni jądrowej i rakiet dalekiego zasięgu, w zamian USA miały dostarczyć setki tysięcy ton żywności. Jednak po nieudanym locie rakiety na orbitę z 13 kwietnia, Waszyngton ogłosił, że zawiesza swój udział w umowie. Teraz porozumienie jest już ostatecznie "martwe".
Najprawdopodobniej niepowodzeniem zakończy się też plan wysłania do Korei Północnej inspektorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, którzy mieli kontrolować wykonanie zerwanego już porozumienia.
Źródło: RIA Novosti, Reuters