Tylko kilka godzin Palestyńczycy ze Strefy Gazy mogli cieszyć się otwartą granicą z Izraelem. Po tym, jak kolejne rakiety wystrzelone ze Strefy spadły na Izrael, Tel Awiw znów szczelnie zamknął wszystkie przejścia.
W poniedziałek Izrael złagodził trwającą od początku listopada blokadę Strefy. Przez kilka godzin przez granicę mogły przejeżdżać cysterny z paliwem do miejscowej elektrowni, a także ciężarówki z artykułami pierwszej potrzeby.
Jednak ruch zamarł szybko, gdy Palestyńczycy ze Strefy Gazy wystrzelili kilka rakiet w kierunku Izraela. W odpowiedzi na atak, który zresztą nie spowodował ani ofiar w ludziach, ani strat materialnych, szef resortu obrony Ehud Barak, po konsultacjach ze służbami bezpieczeństwa, zadecydował o ponownym zamknięciu wszystkich przejść.
Palestyńczycy strzelają, Izraelczycy zamykają
Blokada Strefy Gazy - wprowadzona przez Izrael w odpowiedzi na ataki rakietowe z tego terytorium - trwa od 5 listopada. Obejmuje m.in. dostawy paliw do miejscowej elektrowni, co spowodowało już wyłączenia prądu w Strefie.
Gaza jest też zamknięta dla dziennikarzy zagranicznych, a także dyplomatów, jak twierdzi strona izraelska - ze względu na ich bezpieczeństwo, a także bezpieczeństwo żołnierzy z izraelskich posterunków granicznych.
Strefa klęski
Wysoka komisarz ONZ ds. praw człowieka Navi Pillay określiła w ostatnich dniach sytuację w Strefie mianem "masowej klęski społecznej". Zaapelowała też do Izraela o otwarcie granic dla pomocy międzynarodowej. Z podobnym apelem wystąpił także m.in. sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun.
Źródło: PAP