Prezydent Kazachstanu wprowadził w życie prawo, które ściśle kontroluje internet w jego kraju. Przeciwko prawu protestują obrońcy wolności mediów z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, której przewodnictwo w przyszłym roku obejmie... Kazachstan.
OBWE wezwała wcześniej prezydenta Nursułtana Nazarbajewa, aby zawetował przepisy. Nowa ustawa pozwoli bowiem sądom blokować strony internetowe, w tym również zagraniczne, oraz traktować blogi i fora internetowe jak tradycyjne media.
Jednak prezydent nie posłuchał przeciwników nowego prawa. - Nazarbajew podpisał ustawę w ubiegły piątek - powiedziała aktywistka zajmująca się wolnością mediów, Sofia Łapina. - Mieliśmy nadzieję że ją zawetuje i pisaliśmy do niego listy, ale nie wzięto ich pod uwagę".
Postępująca cenzura
Zdaniem władz Kazachstanu ustawa ma służyć zapobieganiu rozruchom i ochronie praw mieszkańców, ale Łapina uważa, że jeszcze bardziej ograniczy wolność słowa w Kazachstanie.
Już w tej chwili wiele stron prowadzi autocenzurę usuwając wpisy, które mogłyby być uznane za kontrowersyjne.
Internet w rękach opozycji
Decyzja Astany wpisuje się w najnowszy trend w regionie Azji Centralnej cenzurowania internetu. Sieć staje się bowiem w coraz większym stopniu narzędziem dla opozycji w wielu krajach, by wyrazić krytycyzm wobec władz i zorganizować protesty, czego najlepszym przykładem były czerwcowe protesty w Iranie.
Niektórzy jednak, po międzynarodowych apelach, wstrzymują się przed wprowadzeniem planowanych obostrzeń, co zrobił np. Azerbejdżan.
Kazachstan - który ubiegając się o przewodnictwo OBWE w 2010 r. zobowiązał się do przeprowadzenia szeregu reform demokratycznych, w tym wprowadzenia wolności prasy - apelom się nie podporządkował.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: osc.org