Korea Północna musi wrócić do wielostronnych negocjacji na temat programu atomowego i zrezygnować ze swojego prowokacyjnego zachowania, oznajmili wspólnie prezydenci USA Barack Obama i Korei Południowej Li Miung Bak.
- Chcę podkreślić, że prezydent Li i ja zgadzamy się, iż chcemy zerwać ze standardami z przeszłości, kiedy to Korea Północna zachowywała się w sposób prowokacyjny, a potem zgłaszała wolę powrotu do rozmów, co prowadziło następnie do szukania dalszych ustępstw - oświadczył Obama.
Amerykański prezydent dodał, że 8 grudnia do Phenianu na rozmowy uda się specjalny amerykański wysłannik Stephen Bosworth.
Li Miung Bak zaznaczył z kolei, że Phenian może liczyć na ogromną pomoc gospodarczą, jeśli tylko wyrzeknie się nuklearnych ambicji.
Trudne gospodarcze rozmowy
O ile co do atomowych ambicji Waszyngton i Seul są zgodni, to obserwatorzy oceniają, że najtrudniejszym tematem dla obu stron jest porozumienie o wolnym handlu.
Zostało ono podpisane już w 2007 roku, ale musi jeszcze zostać ratyfikowane przez Kongres USA i południowokoreańskie Zgromadzenie Narodowe.
Li zaznaczył na konferencji prasowej, że obaj przywódcy potwierdzili "gospodarcze i strategiczne znaczenie umowy o wolnym handlu" i zgodzili się z koniecznością usunięcia przeszkód na drodze do jego przyjęcia.
Utrudnieniem są tutaj protekcjonistyczne tendencje w amerykańskim Kongresie, gdzie mający większość Demokraci blokują próby dalszego obniżania barier handlowych.
Według analityków porozumienie takie zwiększyłoby roczną wartość wymiany handlowej między krajami o 20 miliardów dolarów z 83 miliardów USD obecnie.
Entuzjastycznie powitanie
Korea Południowa jest ostatnim etapem azjatyckiej podróży prezydenta USA, która objęła Japonię, Singapur i Chiny.
Wizyta Obamy w Seulu przebiegała w życzliwej atmosferze; prezydent USA nazwał swego rozmówcę "dobrym przyjacielem", a powitanie go w Korei Południowej ocenił jako "spektakularne".
Wzdłuż ulic w Seulu, którymi miała przejechać prezydencka kolumna, ustawiły się tysiące entuzjastycznie nastawionych Koreańczyków.
Źródło: PAP